25 marca 2020 brałem udział w zorganizowanym przez Seatrade Maritime News webinarium „Przesyłki i koronawirus – rynki i skutki prawne”. Dyskusja, przeznaczona dla specjalistów z dziedziny logistyki, krążyła między ocenami wstrząsu dla globalnych sieci wysyłkowych, które wyniknęły z chińskiej odpowiedzi na pandemię a prognozą zakłóceń, które mogą wystąpić w wyniku rozprzestrzeniania się koronawirusa na inne regiony. Prelegenci zwrócili szczególną uwagę na możliwość uruchomienia przez firmy wysyłkowe „siły wyższej”, niejasnej doktryny prawnej, która określa warunki, w których nieprzewidziane przeszkody i zdarzenia mogą anulować umowne zobowiązania.
Nie było zaskoczeniem, że w wystąpieniach podkreślano potrzebę utrzymania ruchu kosztem kwestii związanych ze zdrowiem czy życiem – to nastawienie podzielane w poprzek wielu sektorów gospodarczych i organizacji. Te przemysłowe homilie nie skupiały się na zgłębianiu społecznych skutków COVID-19, nie oferowały nieludzkich alegorii i nie próbowały ustalić tego, co „wirus chce nam powiedzieć”. Były to raczej wyrafinowane, oparte na danych, próby zminimalizowania zakłóceń w dotychczasowej działalności.
W tej perspektywie koronawirus jest zjawiskiem zewnętrznym dla branży logistycznej. Zastanowienie się, w jaki sposób „siła wyższa” ustanawia tę zewnętrzność, daje wgląd w przeobrażenia kapitału, jakie mają obecnie miejsce.
Chaos w łańcuchu dostaw
Wiele komentarzy skupiało się na tym, w jaki sposób sieci produkcji just-in-time, już teraz nadszarpnięte przez wymóg pozostawania szczupłymi i zwinnymi, zawodzą wraz z rozprzestrzenianiem się wirusa. Pandemia uwypukliła także role, za sprawą których branża logistyczna posiada zasadnicze znaczenie dla cyrkulacji kapitału, narażając na zakażenie wielu pracowników, w tym marynarzy uwięzionych na statkach, które nie mogą zacumować i tych aktywnych w ramach „gospodarki fuchy” (gig economy). Klęska łańcuchów dostaw produkcji sprzętu medycznego okazała się jedną z najbardziej skandalicznych odsłon rozwijającej się sytuacji. Niewątpliwie nadchodzą także wyzwania dla logistyki. Pojawiące się pytanie, w jaki sposób równomiernie dystrybuować szczepionkę, jeśli ta stanie się dostępna, wymaga skonfrontowania się z szeregiem czynników logistycznych, w tym z finansowaniem zakupów, alokacją zasobów, monitorowaniem dystrybucji i obsługą baz danych.
Deklaracja Narodowego Kongresu Ludowego Chin, że pandemia stanowi zdarzenie z zakresu siły wyższej, wzbudziła obawy u partnerów handlowych. Wraz z rozprzestrzenianiem się lockdownów i pracowniczych mobilizacji w tzw. kluczowych branżach, firmy z całego świata zaczęły stosować klauzule dotyczące siły wyższej w celu zarządzania zakłóceniami łańcuchów dostaw. Zastosowanie tej doktryny izoluje kapitał od chaosu w łańcuchach dostaw, nie gwarantując ani płynnego zarządzania siecią, ani ochrony pracowników, ale raczej przekazując problem niedotrzymania warunków umowy kolejnemu podmiotowi w łańcuchu. Efekty rykoszetu są dalece nieliniowe.
Pracownicy mobilni należą do tych najbardziej narażonych na reakcje łańcuchowe. Zwłaszcza w sytuacjach związanych z pracą niewolną lub przymusową, gdzie pracownicy są zadłużeni względem pracodawców w zamian za zatrudnienie lub wystawieni na inne formy przymusu, możliwe skutki siły wyższej mogą być druzgocące, pozostawiając ludzi pozbawionych informacji na tematy zdrowia i bezpieczeństwa samymi sobie, każąc nieproszonym wracać do „domu” albo tłocząc ich w miejscach schronienia, w których ryzyko infekcji jest wysokie. Jeśli siła wyższa jest środkiem, którego kapitał używa do eksternalizacji zakłóceń wynikających z pandemii, mobilna siła robocza okazuje się ostatnią deską ratunku w zakresie absorpcji tych wstrząsów.
Przemiany kapitału
Nie chodzi o to, żeby odbywać lekcje na temat prawa albo przekierowywać kwestię władzy logistycznej na kwestie prawne lub dotyczące suwerenności. Staram się raczej rozpoznać to, w jaki sposób siła wyższa pozwala kapitałowi na zaspokojenie logistycznej konieczności, by przedstawić pandemię jako zewnętrzne zakłócenie.
Najwyraźniej kapitał może spekulować na okoliczność wystąpienia pandemii, co jest widoczne poprzez mechanizmy finansowe takie jak awaryjny mechanizm finansowania pandemii Banku Światowego. Jednakże, w przeciwieństwie do załamania koniunktury z lat 2007-2008, która przeniknęła się z wewnętrznej dynamiki do systemu finansowego, kryzys ekonomiczny COVID-19 wynika z niezdolności kapitału do reprodukcji, kiedy blokady gospodarcze zabezpieczają wycofanie siły roboczej, co było mniej wyraźnym trendem przy poprzednich epidemiach, takich jak SARS czy H1N1.
Jeśli, jak pisze Bue Rübner Hansen, sytuacja ta oznacza, że zarówno kapitał, jak i pracownicy stają w obliczu niewypłacalności, tylko kapitał może uciekać się do działania siły wyższej. Ta prawna eksternalizacja logistycznych koszmarów jest niewątpliwie środkiem zapobiegawczym. Kapitał ma systemową potrzebę ekstrakcji wartości ekonomicznej z wielu swoich „zewnętrzy”. Oczywiście, siła wyższa chroni kapitał przed wstrząsami, ale tak długo jak wstrząs koronawirusa trwa nadal, obwody waloryzacji i akumulacji kapitału, zależne od przepływu rzeczy i ludzi, będą napotykały blokady. Siła wyższa zapewnia również rodzaj odroczenia – pozwala kupić sobie czas na reorientację, poszukiwanie i przygotowywanie gruntu pod przyszłą ekstrakcję.
Przeciwstawienie doktryny nieprzewidywalności, która ożywia siłę wyższą wobec wiedzy tych, którzy utrzymują, że załamanie było możliwe do przewidzenia – którego dokonuję w drugiej części tego eseju – dostarcza środków do analizy operacji kapitału w tym momencie. Jeśli kapitał nie będzie w stanie ani kontrolować, ani pozyskiwać wartości w sytuacji wywołanej przez wirusa, to najprawdopodobniej zareaguje na niewypłacalność i niepewność stworzoną przez pandemię, poprzez nieustanną restrukturyzację, której kształt ma dopiero nadejść.
„Wiedzieliśmy, że tak się stanie”
To zdanie stało się lamentem ekspertów. Gramatyczne manipulacje przenoszą przeszłą wiedzę w teraźniejszość, dziurawiąc czas, oddzielając „przedtem” od „potem”. Reklamacja jest przeciwieństwem zamówienia, deklaracją życia w następstwie zdarzeń, żałobą w obliczu nieuwzględnionych ostrzeżeń. Nazwijmy tę wiedzę o chwili obecnej: wirusologia, epidemiologia, zdrowie publiczne, biobezpieczeństwo.
W pierwszej części tego eseju, badałem zakłócenia w łańcuchach dostaw i sieciach logistycznych spowodowanych pandemią COVID-19. Koncentrowałem się na podejmowanych przez kapitał próbach eksternalizacji ryzyka i ograniczenia strat związanych z tym wstrząsem za pomocą roszczeń związanych z siłą wyższą, doktryną prawną, która umożliwia zwolnienie ze zobowiązań umownych w obliczu nieprzewidzianych wydarzeń i przeszkód. W tym miejscu kwestionuję to powoływanie się na nieprzewidywalność pandemii w związku z istniejącymi twierdzeniami, że pojawienie się i transmisja koronawirusa w ludzkich światach jest możliwa do przewidzenia.
Antycypacja nie jest prorokowaniem
„Wiedzieliśmy, że tak się stanie” – to zdanie nie jest roszczeniem, co do przewidywalności wybuchu COVID-19. Może być ono skargą na brak przygotowania, naganą za niedostateczne wydatki na zdrowie publiczne i badania albo apelem o umieszczenie wiedzy eksperckiej w miejscu polityki, ale nie jest to twierdzenie o charakterze wróżebnym czy proroczym. Światowi eksperci z zakresu zdrowia publicznego przedstawiali kwestię wystąpienia pandemii wirusowej nie w kategoriach „czy”, lecz „kiedy” i „gdzie”.
Podobnie jak zastrzeżone modele używane przez logistyków do oszacowania gospodarczego wpływu wirusa, epidemiologiczne modele stosowane są do przeprowadzania symulacji pandemicznych poprzez zebranie portfolio przyszłych kierunków, których charakter nie jest ani konieczny, ani niemożliwy. Nie dostarczają wiedzy z poziomu przewidywania zdarzeń. Jak pisze Sven Opitz, modele te „ucieleśniają inną logikę czasową w odniesieniu do przyszłości. Zamiast dostarczać datowanych zdarzeń, przedstawiają szereg możliwych przyszłości”.
Dokładny czas i miejsce, w którym wirus przebrnie barierę pomiędzy nie-ludzkimi zwierzętami a ludźmi pozostaje nieredukowalnie nieznany. Śledzenie rozprzestrzeniania się wirusa po jego pojawieniu się pozostaje bardziej wykonalnym zadaniem, biorąc pod uwagę, że ścieżki infekcji zwykle podążają szlakami transportowymi i handlowymi. Ludzkie projekty dotyczące mobilności rzeczy otwierają drogi przed ludzkimi podróżami i vice versa. W imię redukcji czasu obrotu kapitału, wnioskowanie logistyczne nagromadziło bazy danych, które pozwalają na zaawansowane analizy i śledzenie przepływów ludzi i towarów w przestrzeni. Jak pisze Kim Moody, „wirus poruszał się po obwodach kapitału i ludzi, którzy w nich pracują, a nie tylko przez ‘przypadkową’ transmisję w społeczności”. Ta koincydencja dyfuzji wirusa i ludzkiej mobilności jest powodem, dla którego tak wiele modeli epidemicznych wykorzystuje dane logistyczne.
Pandemiczne stanowiska testowe
Radziecki cybernetyk Leonid A. Rvachev wraz z kolegami był pionierem integracji danych logistycznych w modelach epidemicznych. Począwszy od 1967 roku, modelując geograficzne rozprzestrzenianie się grypy w radzieckich miastach, Rvachev rozszerzył tę technikę w latach 80., aby ocenić wpływ podróży lotniczych na globalny rozwój grypy. Modele te, dostosowane do pozyskiwania informacji o sieciach transportowych, ewoluowały w celu oszacowania czasów przemieszczania się epidemii przez określone odległości.
Topologiczne modele różniły się od abstrakcyjnych pod względem terytorialnym modeli ścieżek klinicznych, które niewiele się zmieniły od czasów modelowania dyfuzji ospy przez Daniela Bernoulliego w XVIII wieku i które dziś pozostają ważne dla przewidywania zapotrzebowania na opiekę zdrowotną. Przykładem topologicznego modelowania obecnej pandemii są prace przeprowadzone w berlińskim Instytucie Roberta Kocha, który opracował modele i diagramy wczesnej globalnej dyfuzji COVID-19. Tytuł wydanej w 2020 roku książki chińskich uczonych Ming Liu, Jie Cao, Jing Liang i MingJun Chen, „Modelowanie epidemiologii i logistyki: nowa perspektywa dla badań nad operacjami”, ilustruje jak dalece zbieżne stały się praktyki epidemiologii i logistyki.
Wiedza i praktyki logistyków nie są obce sposobom badania pojawiania się i rozpowszechniania się wirusów, jak sugerowałyby odwołania do doktryny „siły wyższej”, ale są w istocie kluczowe dla najbardziej wyrafinowanych wśród obecnych metod modelowania i przewidywania epidemii wirusów. Oprócz traktowania zarazy jako podstawowej kategorii społecznej, logistyczne sposoby pozyskiwania wiedzy i sprawowania władzy wpływają bezpośrednio na epistemiczne praktyki kształtujące publiczne reakcje i działania polityczne wobec COVID-19.
W ostatnim czasie, wiedza, prawo i władza państwowa przenikały się, by zaradzić epidemii za pomocą dekretów o stanie wyjątkowym. Wynikające z nich warunki zamknięcia, dystansowania społecznego, nierównego zagrożenia, umierania w odosobnieniu stwarzają przestrzeń do testowania nowych technik i technologii rządzenia. Znani gracze tacy jak firmy technologiczne i sklepy internetowe wychodzą na plan pierwszy, ale nowe układy między państwem, kapitałem, samoregulacją i super-nadzorem najprawdopodobniej będą się wyłaniać.
Wykazanie intymnych związków logistyki i epidemiologii dostarcza wskazówek, co do kierunku, w jakim podążą te eksperymenty. Prowizoryczną nazwą dla tych zalążkowych form administrowania i rządzenia byłaby „wirologistyka”.
Przełożył: Łukasz Moll
Tekst ukazał się 18 kwietnia w dwóch częściach na stronie „Compas. Centre on Migration, Policy & Society”.