Wraz z globalnym rozprzestrzenianiem się nowego koronawirusa obawy związane z chorobą i śmiercią zaciążyły poważnie nad głowami wielu ludzi.
Takie niepokoje mogą często skutkować lekceważeniem dobrostanu innych osób. Na przykład na całym świecie wyprzedaje się niezbędne artykuły, takie jak papier toaletowy i środki dezynfekujące do rąk, które gromadzi wiele osób.
Żyjący w pierwszym wieku przed naszą erą rzymski poeta i filozof, Lukrecjusz, niepokoił się, że nasz strach przed śmiercią może prowadzić do irracjonalnych przekonań i działań, które mogą być szkodliwe dla społeczeństwa. Jako filozof, który właśnie opublikował książkę o teorii etycznej Lukrecjusza, nie mogę nie zauważyć jak trafne okazały się jego przewidywania.
Lukrecjusz i jego przekonania
Lukrecjusz był materialistą, który nie wierzył w bogów i dusze. Sądził, że cała natura składa się z ciągle zmiennej materii.
Ponieważ nic w naturze nie jest statyczne, wszystko ostatecznie przemija. Śmierć, wedle Lukrecjusza, pozwala nowemu życiu wyłaniać się ze starego.
Kiedy nie istnieje żadne bezpośrednie zagrożenie śmiercią, ludzie mniej się jej boją, powiada Lukrecjusz w „O naturze rzeczy”. Ale kiedy nadchodzi choroba lub niebezpieczeństwo, ludzie zaczynają się bać i myślą o tym, co nastąpi po śmierci.
Lukrecjusz pisze, że niektórzy ludzie mogą poczuć się lepiej, wyobrażając sobie, że mają niematerialne dusze, które opuszczają ciała albo że istnieje łaskawy Bóg. Inni mogą wyobrażać sobie wieczne życie pozagrobowe, jak przekonuje filozof Todd May w swojej książce „Śmierć” z 2014 roku.
Strach przed śmiercią może prowadzić do szukania pocieszenia w idei, że istnieje nieśmiertelna dusza, która jest ważniejsza od ciała i świata materialnego.
Strach i podziały społeczne
Jednak etyczne niebezpieczeństwo związane z takimi przekonaniami, twierdzi Lukrecjusz, polega na tym, że ludzie mogą być zaabsorbowani czymś, co dosłownie nie ma żadnego znaczenia.
Ten strach i niepokój, mówi Lukrecjusz, zanieczyszcza życie. „Nie pozostawia przyjemności jasnej i czystej” i może prowadzić wręcz do „wielkiej nienawiści do życia”. Badania pokazują, że lęk przed śmiercią może obniżyć układ odpornościowy i uczynić go bardziej podatnym na infekcje.
Ponadto, Lukrecjusz głosi, że strach przed śmiercią może prowadzić również do powstawania podziałów społecznych.
Kiedy ludzie boją się śmierci, mogą myśleć, że oddzielanie się od innych pomoże uniknąć im niebezpieczeństwa, chorób i śmierci.
„Dlatego ludzie, atakowani przez fałszywe niepokoje, pragną uciec daleko i wycofać się”, mówi Lukrecjusz.
Zjawisko to jest dobrze udokumentowane w badaniach nad zarządzaniem terroryzmem. Strach przed śmiercią powoduje chęć ucieczki od grup marginalizowanych.
Na przykład w Chinach migrującym ze wsi robotnikom zabroniono pozostania w miastach objętych kwarantanną, wyrzucano ich z mieszkań, a właściciele fabryk odsyłali ich, w czasie gdy władze próbowały kontrolować rozprzestrzenianie się koronawirusa.
W Stanach Zjednoczonych biedniejsi pracownicy nie mają luksusu pracy zdalnej z domu, gdy szkoły są zamknięte i nie mogą sobie pozwolić na dzień chorobowego czy wizytę u lekarza. Są więc bardziej narażeni w porównaniu z tymi, którzy mogą sobie pozwolić na izolację.
Amerykanie azjatyckiego pochodzenia również doświadczają nasilonej dyskryminacji wraz z rozsiewaniem się koronawirusa. Mniej osób wybiera się do chińskich restauracji z obawy przed zarażeniem się. Także uczniowie-azjatyccy Amerykanie stają się celami rasistowskich komentarzy.
Koncentracja na zachowaniu zdrowia
Według Lukrecjusza strach przed śmiercią jest irracjonalny, ponieważ gdy ludzie umierają, nie czeka ich smutek, osądzenie przez bogów czy współczucie wobec rodziny; będą niczym. „Śmierć jest dla nas niczym”, powiada.
Nie bać się śmierci – łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Dlatego wedle Lukrecjusza to najistotniejsze wyzwanie etyczne naszego życia.
Zamiast martwić się tym, co się może stać po śmierci, Lukrecjusz radzi ludziom, aby skupili się na utrzymaniu zdrowego ciała i pomagania innym w osiągnięciu tego samego.
Przełożył: Łukasz Moll
Artykuł ukazał się 12 marca na portalu „The Conversation”. Tytuł pochodzi od redakcji.