Wydłużony czas obsługi w aptece, długa kolejka przed wejściem do supermarketu. Tego rodzaju doświadczenia, obecnie coraz powszechniejsze, mogą pomóc nam zauważyć, w jaki sposób rozprzestrzenianie się koronawirusa zmienia nasze społeczeństwo. A ściślej mówiąc, globalna pandemia i środki zastosowane przez włoski rząd w celu przeciwdziałania jej, w rzeczywistości tylko zaostrzają tendencje, które istnieją już od dłuższego czasu. Ostatnie dekady, zdominowane przez politykę strachu, odcisnęły swoje piętno. Można to zaobserwować w obecnym lęku przed kontaktem fizycznym lub w podejrzliwych spojrzeniach, które zabezpieczają „bezpieczny dystans” między ludźmi. Niewątpliwie, taki lek związany z kontrolą wzmacnia siły dominujące w naszym życiu i warto pamiętać, że takie środki raz wprowadzone przez rząd, stają się częścią arsenału politycznych możliwości. Pojawiły się także inne obrazki, o głęboko odmiennych konotacjach. Ludzie na ulicy uśmiechają się do siebie, z balkonów puszczana jest muzyka, a poczucie solidarności otacza nie tylko lekarzy i pielęgniarki, ale także strajkujących pracowników fabrycznych, którzy bronią bezpieczeństwa zdrowotnego zapewnianego im przez warunki pracy.
W zróżnicowanym spektrum ruchów społecznych i lewicy dyskusje wydają się koncentrować na pierwszym aspekcie, a mianowicie na zaostrzeniu urządzeń kontroli w nagłych sytuacjach. Nawet poza opiniami wyrażanymi przez znanych filozofów, którzy zamieniają się w ekspertów w dziedzinie wirusologii i epidemiologii, pewien rodzaj sceptycyzmu zdaje się przeważać w kwestii faktycznej dokuczliwości COVID-19. Wydaje mi się, że takie podejście jest zwodnicze. Zamiast tego dyskusja powinna rozpoczynać się od faktu, że – mówiąc wprost – rozprzestrzenianie się koronawirusa stanowi zagrożenie zarówno dla zdrowia i życia milionów ludzi (głównie osób starszych i innych narażonych), jak i dla samego przetrwania systemu opieki zdrowotnej. Nie sądzę, aby w tej kwestii zachodziły wątpliwości. A jeśli tak jest, to koronawirus stanowi zagrożenie dla czegoś istotnego, dla „tego, co wspólne” [the common]. Trwająca epidemia wskazuje na kruchość i prekarność tego, co wspólne (a także naszych żyć), wraz z potrzebą „opieki” – czymś, co było podkreślane w szczególności w feministycznych debatach ostatnich lat. Ale nie zapominając o obecnej sytuacji wzmocnionej kontroli, chciałbym rozwinąć tę drugą, równie niezbędną perspektywę, aby zastanowić się nad tym, co się dzieje obecnie we Włoszech, w Europie i na świecie.
Gospodarcze skutki koronawirusa są bezprecedensowe. Po raz pierwszy od dekad kryzys, którego źródłem jest „realna gospodarka”, gwałtownie uderzył w rynki finansowe, powodując niezrównane straty. W odniesieniu do globalnego kapitalizmu metafora „niedrożności” wydaje się najodpowiedniejsza do zilustrowania obecnej sytuacji. Jak w zwierciadle kryzys ten ukazuje odwrócony obraz kapitalizmu, którego obwody waloryzacji i akumulacji zależą od niestrudzonego przepływu kapitału, towarów i ludzi. Łańcuchy dostaw, ogniwa, które stanowią logistyczny i infrastrukturalny szkielet kapitalistycznej globalizacji, wydają się dziś być w znacznym stopniu zablokowane. Ceny na giełdzie – które od dłuższego czasu zawiadują rozszerzaniem się łańcuchów dostaw i ich połączoną siecią korytarzy, specjalnych stref i węzłów – są zmuszone do odnotowania takiej blokady.
Nie będzie zatem błędne stwierdzenie, że obecna pandemia doprowadziła w rozwoju kapitalizmu do momentu, od którego nie ma odwrotu. W żadnym razie nie oddaję się tu fantazjom o krachu czy apokalipsie. Kapitalizm z pewnością będzie istniał po koronawirusie, ale będzie całkowicie inny od tej wersji, którą obserwowaliśmy w niedawnej przeszłości – chociaż wykazywał już pewne radykalne zmiany, wynikające z kryzysu finansowego lat 2007-2008. Myślę, że odnosząc się do poziomu globalnego, należy zacząć od tego, co dzieje się we Włoszech. W tej chwili Włochy są „laboratorium”, choć w całkiem innych kategoriach niż w tych znanych z nieodległej przeszłości.
Ryzykując popadnięcie w uproszczenia, można powiedzieć, że obecnie istnieją dwie dobrze zdefiniowane alternatywy w odpowiedzi na kryzys. Z jednej strony istnieje odpowiedź „maltuzjańska” – inspirowana głównie darwinizmem społecznym – która znajduje swój przykład w osi Johnson-Trump-Bolsonaro. Z drugiej strony pojawia się alternatywna reakcja, która ma na celu przekwalifikowanie systemu zdrowia publicznego jako podstawowego instrumentu służącemu zaradzeniu obecnemu kryzysowi – tutaj Chiny, Korea Południowa i Włochy dostarczają bardzo różnych przykładów. W pierwszym przypadku tysiące zgonów wśród ludności postrzega się jako formę doboru naturalnego; w drugim, z przyczyn w dużej mierze przygodnych, sprawa wydaje się mieć tak, że „trzeba bronić społeczeństwa”, z różnym natężeniem autorytaryzmu i kontroli społecznej.
Doprecyzowując: w żadnym razie nie popieram środków wprowadzonych przez włoski rząd. Raczej ograniczam się do stwierdzenia, że obecnie na całym świecie trwa konflikt, który będzie miał kluczowe konsekwencje nie tylko dla przyszłości kapitalizmu, ale także – co przecież na jedno wychodzi – dla naszego życia. Ta walka dotyka takie kraje jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Brazylia, których rządy popierają rozwiązania „maltuzjańskie”, podczas gdy opór wobec nich jest stanowczy i zakorzeniony społecznie i politycznie. Ale dotyczy także takich państw jak Włochy, gdzie walka ta wyrażona jest przez pracowniczą odmowę realizacji strategii Federacji Włoskich Pracodawców i Włoskiej Federacji Przemysłowej i poświęcenia się na rzecz wszechwładzy produkcji. Mówiąc ogólnikowo, zarządzanie koronawirusem wydaje się być kluczowym obszarem konfliktu. Tylko nasilenie się walk społecznych, teraz i w kolejnych miesiącach, może stworzyć przestrzeń do demokracji i „troski” o to, co wspólne. Dotyczy to Włoch w nie mniejszym stopniu niż Stanów Zjednoczonych.
Jest wiele scenariuszy, które mogą zostać zrealizowane w najbliższej przyszłości i warto przeanalizować warunki, które mogą pozwolić im zaistnieć. Fundamentalna wartość publicznego systemu służby zdrowia, to znaczy społecznego prawa do opieki zdrowotnej, jest elementem, którego tak naprawdę nie można zakwestionować. Oznacza to, że przynajmniej przez jakiś czas trudno będzie zaproponować dalsze cięcia i raczej można szykować się na nowy sezon inwestycji, szczególnie pod presją pracowników służby zdrowia. Można mieć nadzieję, że tak samo będzie z edukacją, choć oczywiście konieczne będzie skonfrontowanie się ze zmianami, które zaszły w ciągu ostatnich tygodni, aby nie stały się trwałymi realiami (poczynając od korzystania z nauczania online). Jak w każdym kryzysie ciężar pracy opiekuńczej spada głównie na kobiety, ale nawet ta okoliczność stwarza przestrzeń do nowych walk i pertraktacji. Strajki robotnicze wspomniane powyżej otwierają nowe horyzonty dla związków zawodowych, nawet społecznie, i dla żądania „dochodu w kwarantannie”. Choć ponosząc ogromnie wysoką cenę, ostatnie bunty więzienne we Włoszech spowodowały widzialność światka, który w ostatnich latach stał się całkowicie nieprzejrzysty – mimo to osiągnęły nieco znaczących, choć ograniczonych, rezultatów. Tyczy się to również centrów detencyjnych, w których koronawirus wstrzymał repatriacje, jeśli nie zatrzymania.
Ponawiając mój punkt widzenia: mamy teraz do czynienia ze scenariuszami, które oferują określone pola walki, a nie tylko zmiany w logice rządzenia. Z metodologicznego punktu widzenia najważniejsze wydaje się, żeby zacząć w tym miejscu. Co więcej, wirus wykazał całkowicie iluzoryczny charakter suwerenności i fetyszyzmu granic. To dobre warunki do ponowienia refleksji nad Europą. Oczywiście Unia Europejska zrobiła do tej pory niewiele, działała w sposób wewnętrznie sprzeczny, jeśli nie kontrproduktywny. Jednakże, jak możemy nie dostrzegać, że reżim oszczędnościowy wreszcie upada, wraz z jego dogmatem zbilansowanego budżetu? Robią wrażenie również „obiektywne” napięcia, do wyładowania których dochodzi w Europejskim Banku Centralnym, aby mógł on przyjąć rolę pożyczkodawcy ostatniej szansy. To rzeczywiście są tendencje „obiektywne”, ponieważ są niezależne od nastawienia politycznego, a jednocześnie określają warunki do wznowienia walk na terenie europejskim. Może lepiej rzecz ujmując, dostarczają okoliczności ponownego uruchomienia na poziomie europejskim walk, które rozwiną się w wielu częściach kontynentu.
Konkludując, myślę, że przedstawiona tutaj perspektywa może pozwolić spojrzeć nam na trwającą pandemię, zwróciwszy uwagę na kiełkujące przestrzenie dla różnych ruchów, walk społecznych i dla samej lewicy. Jak już zaznaczyłem, nie lekceważę kwestii kontroli, rozszerzenia władzy państwa i dalszego pompowania polityki strachu. Te aspekty ewidentnie stanowią część obecnego scenariusza. Jednakże, jak należy się im przeciwstawiać? W moim przekonaniu, aby odwrócić obecne znaczenie „włoskiego laboratorium”, należy zacząć od „troski” o to, co wspólne, do której odnosiłem się na początku tego tekstu. Ponadto, konieczne jest uchwycenie, w ramach obecnej sytuacji, nadarzających się okazji do kształtowania bardziej ogólnej polityki walk w czasach pandemii.
Przełożył: Łukasz Moll
Tekst ukazał się 14 marca w serwisie „Euronomade”. Podstawą niniejszego przekładu było jego angielskie tłumaczenie, opublikowane na stronie wydawnictwa „Verso”.