Prezentowany poniżej tekst, podobnie jak wiele poprzednich, pochodzi z lat rewolucji 1905-1907. Róża Luksemburg podejmuje tutaj analizę głównych haseł programowych najważniejszych sił politycznych Królestwa Polskiego. Postulatom wysuwanym przez stronnictwa przygląda się przez pryzmat dotychczasowych wydarzeń rewolucyjnych. To właśnie tytułowa „praktyka rewolucji” stanowi ostateczny sprawdzian słuszności haseł socjaldemokratów, pepeesowców oraz endeków. Początkowe uwagi dotyczące trafności przewidywań zawartych w programie SDKPiL oraz chwiejności ideowej PPS odsuńmy na bok – stanowią one bowiem stały, rytualny wręcz element ówczesnych polemik międzypartyjnych.
Znacznie ciekawsza natomiast jest druga część artykułu, będąca porównaniem nastrojów społecznych w Królestwie i w Rosji. Ich manifestacją były, zdaniem Luksemburg, wyniki wyborów do Dumy. Bezapelacyjnym zwycięzcą w Królestwie okazała się endecja. Dla autorki „Akumulacji Kapitału” był to wyraźny znak, że zamożniejsze warstwy polskiego społeczeństwa są zdecydowanie bardziej reakcyjne, niż podobne grupy w Rosji. Wniosek płynący z tego potwierdzał, ugruntowane we wcześniejszych analizach ekonomicznych, przekonanie Luksemburg o konieczności wykreślenia haseł niepodległościowych z programu socjaldemokracji. Wydaje się, że po latach wyklinania tzw. „błędów luksemburgizmu w kwestii narodowej”, należałoby nieco łaskawszym okiem spojrzeć na wywody Luksemburg dotyczące problemu niepodległości Polski. Ten tekst nie jest oczywiście pod tym względem w żadnym razie reprezentatywny. Pojawia się tu jednak interesująca intuicja. Rewolucja odsłania rzeczywistą strukturę społeczną i rzeczywisty układ sił politycznych – rozumuje Luksemburg. A jeśli tak, to wyborczy tryumf endecji nie może zostać przemilczany. Dowodzi on wyraźnie, pisze autorka „Akumulacji Kapitału”, że jakakolwiek forma autonomii dla Królestwa, oznaczać będzie wzrost siły endecji i osłabienie proletariatu, odciętego od radykalnie nastawionych współtowarzyszy walki w Rosji. Po kilkunastu latach jej przewidywania sprawdziły się z nawiązką. Powstało niepodległe państwo polskie, a w nim – choć pierwszych dwóch premierów było socjalistami – przez kolejne lata (do 1926 r.) endecja była zdecydowanie największą siłą polityczną. Wyciągając wnioski z tytułowej „praktyki rewolucji”, Róża Luksemburg zdawała się dostrzegać to ryzyko znacznie wcześniej.
Kamil Piskała
Przedruk za: „Czerwony Sztandar”, nr 104, 1906 r.) [artykuł anonimowy, autorstwo ustalono na podstawie artykułu Bronisławy Marchlewskiej, por. Bibliografia pierwodruków Róży Luksemburg, oprac. J.Kaczanowska, F.Tych, „Z pola walki” 1962, nr 3, s. 206, poz. 406]
Socjaldemokracja w Polsce jest jedyną partią, która nie została zaskoczona znienacka przez obecną rewolucję i wytrącona z równowagi; jedyną partią, której program polityczny nie został zachwiany lub obalony przez bieg rewolucji. Przeciwnie, nigdy jeszcze program polityczny jakiejkolwiek partii nie został tak znakomicie potwierdzony, nie otrzymał tak świetnego świadectwa słuszności swej idei, jak program Socjaldemokracji. Podczas gdy na odwrót – za wyjątkiem Socjaldemokracji – nie ma ani jednej partii w Polsce, począwszy od ugodowców i Narodowej Demokracji do PPS, której program nie zostałby przedziurawiony i obalony przez wybuch obecnej rewolucji pod caratem. Szczególniej nielitościwą okazała się rewolucja dla PPS, która po 12 latach nieprzejednanej walki o program niepodległości państwowej Polski natychmiast po wybuchu rewolucji straciła swój dwunastoletni sztandar i okazała się zupełnie bez programu politycznego, zastąpiwszy go hasłem Konstytuanty warszawskiej; aż wreszcie zdobyła sobie nowy zupełnie program – federację Królestwa Polskiego z Rosją, we wspólnych granicach państwowych. Innymi słowy, zamieniła się w zupełnie nową partię, nie mającą nic wspólnego z dawną PPS, prócz nazwy.
W ten sposób rewolucja potwierdziła ideę programową Socjaldemokracji, że walka o niepodległość państwową Polski nie ma gruntu pod nogami, że zatem Polska pod zaborem rosyjskim musi sobie zdobywać wolność razem z Rosją, we wspólnych granicach państwowych z Rosją. Wystąpiwszy przed dwunastu laty z programem walki o demokratyczną konstytucję i autonomię, Socjaldemokracja oparła swój program na gruncie rozwoju kapitalizmu w Rosji, który, niezależnie od niczyjej świadomej woli, sprzęga kraj nasz z Rosją w jedno państwo kapitalistyczne, czyni z programu niepodległości Polski kapitalistycznej utopię i stwarza dla proletariatu polskiego grunt dla wspólnej walki z proletariatem Rosji o wspólną wolność.
Obecnie wszakże nie potrzebujemy się powoływać tylko i wyłącznie na praktykę polsko-rosyjskiego życia kapitalistycznego oraz na interesy walki klasowej proletariatu w Polsce i Rosji. Rewolucja obecna ma już również swoją praktykę i bardziej wymowną praktykę aniżeli szary, codzienny, spokojny bieg rozwoju kapitalistycznego. Rewolucja trwa już przeszło półtora roku, a ponieważ podczas rewolucji wypadki rozwijają się i dojrzewają daleko szybciej, aniżeli w czasach normalnego życia społeczeństwa, więc przez te półtora roku ubiegłego musiały wystąpić na jaw takie prądy i zjawiska, które mogą rzucić i rzucają jaskrawe światło na rozmaite dążenia polityczne. W świetle tych praktycznych przejawów rewolucji można znowu stwierdzić, co wart jest program polityczny PPS – federacja i nowe jej hasło – Konstytuanta w Warszawie.
Na tę praktykę rewolucji każdy robotnik-socjalista powinien zwrócić szczególniejszą uwagę. Co ta praktyka wykazała w ciągu ubiegłych półtora roku?
Przede wszystkim okazało się wyraźnie i dowodnie, że społeczeństwo rosyjskie jest bardziej rewolucyjne od polskiego. Okazało się, że w naszym kraju, prócz partii socjalistycznych, wszystko niemal reakcyjne, kontrrewolucyjne. Ze szczególną jasnością mógł to widzieć każdy, kto śledził Dumę państwową przed i po jej rozpędzeniu.
U nas socjaliści bojkotowali Dumę, w Rosji również. I co się okazało. Rosja posłała do Dumy posłów postępowych, demokratycznych i rewolucyjnych; Polska a po części i zabrane kraje dawnej Polski (Litwa i Ruś) posłały do Dumy reakcyjnych posłów polskich. W Dumie przeważali kadeci, to znaczy większość burżuazyjnego społeczeństwa rosyjskiego stanowią postępowi demokracji, bardziej postępowi, demokratyczniejsi i odważniejsi od naszej Postępowej Demokracji, która w dodatku jest zerem politycznym po względem swego znaczenia w społeczeństwie polskim. Obok kadetów byli w Dumie „trudowiki”, czyli przedstawiciele rewolucyjnego włościaństwa rosyjskiego. Frakcję socjaldemokratyczną w Dumie pomijamy tutaj, bo została wybrana już później, po ukonstytuowaniu się Dumy i przy tym chodzi nam tylko o wykazanie różnicy pomiędzy społeczeństwem burżuazyjnym Polski i Rosji. A czym było Koło Polskie w Dumie – o tym robotnikom-socjalistom mówić nie potrzebujemy. Wiadomo wszak, że uzyskało sobie najlepszą opinię pisma „Nowoje Wremia” i tych wszystkich rosyjskich sfer urzędowych i reakcyjnych, które z nienawiścią i pianą na ustach mówiły o „rewolucyjnej” Dumie.
Bojkotując Dumę, twierdziliśmy, że będzie ona chuligańska, kozacka, reakcyjna. Twierdziliśmy tak dlatego, że braliśmy pod uwagę ustawę wyborczą i represje rządowe w czasie wyborów. Przy takiej ustawie wyborczej i przy takich represjach wyborczych w każdym państwie i w czasach normalnych wyszedłby z wyborów najreakcyjniejszy parlament. Okazało się, że z punktu widzenia stosunków w naszym kraju mieliśmy rację, nasz kraj wybrał do Dumy chuliganów – narodowych demokratów. Ale nie doceniliśmy rewolucyjności stosunków w burżuazyjnym społeczeństwie rosyjskim. Rewolucja zaś jest tak potężną siłą, że nie można jej zasłonić żadnymi więzami najgorszej ordynacji wyborcze, połączonej z represjami; przeciśnie się ona przez każdą szparę, przerwie wszelkie więzy i ujawni się. Tak było w Rosji. Gdyby i u nas w społeczeństwie burżuazyjnym – wśród szlachty, burżuazji, drobnomieszczaństwa, włościaństwa, inteligencji – panowały tak rewolucyjne stosunki, jak w Rosji, to pomimo bojkotu socjalistów burżuazyjne społeczeństwo polskie posłałoby do Dumy nie chuliganów narodowych – ku zdziwieniu wielkiemu Rosji i całego świata cywilizowanego – lecz przynajmniej tak postępowe i rewolucyjne żywioły, jakimi w Dumie byli kadeci i trudowiki.
Dotychczasowa praktyka rewolucji wykazała więc przede wszystkim, że co najmniej Polska nie jest bardziej rewolucyjna od Rosji, a raczej rzecz się ma akurat odwrotnie. PPS jednak twierdzi, że proletariat w naszym kraju powinien dążyć do federacji i Konstytuanty w Warszawie dlatego, że Polska jest krajem bardziej postępowym od Rosji. Widzimy, że rewolucja obala i ten nowy program PPS, jak przedtem obaliła program głoszony przez nią przez lat dwanaście.
Po drugie, dotychczasowa praktyka rewolucji zniewoliła reakcyjne partie polskie do dążenia do federacji Polski z Rosją. Widzieliśmy, że narodowo-demokratyczne Koło Polskie złożyło w Dumie uroczystą deklarację, żądającą przywrócenia Królestwu Polskiemu ustroju, uchwalonego w 1815 r. przez kongres wiedeński, to jest ustroju federacyjnego między Rosją i Polską.
Widzieliśmy, że Koło Polskie podczas debat w Dumie nad sprawą włościańską występowało energicznie przeciw narzuceniu nam projektu wielkiej i średniej własności ziemskiej na rzecz włościan nie dlatego, że włościanin polski nie ujawnia wcale dążenia włościan rosyjskich do „ziemi i woli”; taki argument byłby zupełnie słuszny. Koło Polskie, występując przeciw temu projektowi, wysuwało powód polityczny i zasadniczy, ten mianowicie, że sprawa urządzenia stosunków w naszym kraju, zarówno rolnych, jak i wszelkich innych, powinna być rozstrzygana wyłącznie przez przedstawicieli Polski niezależnie od przedstawicieli Rosji. Koło Polskie na każdym kroku wysuwało zasadę, że wszelkie sprawy naszego ustroju i życia wewnętrznego powinny być rozstrzygane samodzielnie przez posłów Polski, w „ustawodawczym” sejmie polskim, bez mieszania się w to posłów Rosji.
I każdy robotnik-socjalista wie, dlaczego narodowcy nasi tak dbają o naszą „samodzielność. Dlatego, że są przeciwnikami rewolucji, która idzie im „za daleko”’ dlatego, że chcą odgrodzić Polskę od rewolucji rosyjskiej, dlatego, że są przeciw panowaniu demokracji. Wiedza doskonale, że gdy nam wypadnie urządzać nasze stosunki wewnętrzne samodzielnie, to oni, reakcjoniści, będą panami sytuacji. Wiedzą doskonale, że Konstytuanta w Warszawie czy ich sejm „ustawodawczy”, urządzający nasze stosunki wewnętrzne niezależnie od rewolucji rosyjskiej, będzie rozbiciem tej rewolucji, rozbiciem jednolitej walki zjednoczonego proletariatu Polski i Rosji, osłabieniem rewolucji, wzmożeniem się reakcji.
Doświadczenie dotychczasowej praktyki rewolucji wykazało więc, że dążenie do federacji i Konstytuanty w Warszawie jest dążeniem reakcyjnym, mającym na celu odgrodzić nasz kraj od rewolucji ogólnorosyjskiej, osłabić u nas wpływ rewolucji przed oderwanie walki naszego rewolucyjnego proletariatu od Rosji.
Takie są dotychczasowe nieomylne doświadczenia rewolucji, które musi znać i rozumieć każdy robotnik-socjalista.
Te doświadczenia mówią nam wyraźnie, po pierwsze, że tylko rewolucja zjednoczona, skoncentrowana może zapewnić tryumf demokracji, a nie rozłączona, rozerwana na oddzielne Konstytuanty. Nawet w takiej Dumie, gdzie panowały nie żywioły socjalistyczne i rewolucyjne, ale gdzie skupiła się, scentralizowała się walka burżuazji liberalnej przeciw caratowi – nawet tam nasi narodowi demokraci zmuszeni byli nie napadać na rewolucję, lecz wyłącznie na rząd, podczas gdy tu, w kraju, napadają wyłącznie na rewolucję i żadnej walki z rządem nie prowadzą.
Po drugie, te doświadczenia mówią wyraźnie, że gdyby autonomia naszego kraju miała być ukuta nie w ogniu zjednoczonej, scentralizowanej rewolucji, pod dachem rewolucyjnej walki ludu pracującego całej Rosji, nie w Konstytuancie ogólnopaństwowej, lecz warszawskiej, to byłaby to autonomia narodowych demokratów, a nie autonomia rewolucyjnego ludu polskiego. Byłby to tryumf reakcji, a nie tryumf rewolucji.