Mój pomysł to zrozumieć przemoc policyjną i własność prywatną poprzez obranie historycznego spojrzenia na ich wzajemne relacje, a rok 1776, nawet jeśli nie 4 lipca, stanowi ich kluczowy element, jak przyjdzie nam to jeszcze zobaczyć. Pomoże nam to zrozumieć „plądrowanie” i „reformę policji”. Czy powstanie George’a Floyda z 2020 roku stanowi rodzaj déjà vu?
W latach. 60 ubiegłego wieku doszło do fali zamieszek, rebelii miejskich i napięć związanych z własnością w Stanach Zjednoczonych. Aby spojrzeć na tę falę z punktu widzenia klasy robotniczej, udałem się do Anglii, by studiować bunty i przestępczość. W owym czasie istniała teoria, zgodnie z którą klasa robotnicza mogła położyć kres kapitalizmowi, ale historycznie rzecz biorąc, zanim klasa robotnicza została „stworzona”, składała się z tłumu biedoty oddającej się przestępstwom. Tych okropnych, dokonywanych wobec innych ludzi – napaści, gwałtów, morderstw – było stosunkowo niewiele. Te przeciwko własności – rozboje na drogach, włamania, kradzieże sklepowe i kieszonkowe – były nowego rodzaju, to znaczy od XVI wieku i narodzin państwa narodowego, albo od wieku XVIII wieku z jego wielką finansjerą i imperializmem. Dokonaliśmy pewnych odkryć i wykonaliśmy pewien progres, zwłaszcza w odniesieniu do „przestępstw społecznych”, takich jak przemyt, kłusownictwo, dywersja, podpalenia, obcinanie monet i niszczenie maszyn, które często otrzymywały wsparcie społeczności klasy robotniczej.
Pomimo znaczących różnic w podstawowym oglądzie, można by porównać nasze ówczesne wysiłki w Anglii z Raportem Kernera w Ameryce (1968), który postrzegał przestępstwa i zamieszki w związku z rasizmem i spuścizną niewolnictwa. Jednakże, znów podobnie jak Raport Kernera, unikaliśmy badania systemowych przestępstw klasy rządzącej. Dopóki utrzymywało się to zaniedbanie, nasze rozumienie proletariatu po obu stronach Atlantyku było od siebie oddzielone: tu system rasowy, tam system klasowy. Ale obecne niepokoje stawiają w centrum uwagi urasowiony kapitalizm. Dlatego też, nie mamy tutaj do czynienia z déjà vu. Historia się nie powtarza. Jeśli już, to kroczy wprost przed siebie… w stronę nieuregulowanych rachunków.
W zakresie historii intelektualnej neoliberalizm naszych czasów sięga w dal do liberalizmu XIX wieku, który opierał się na Biblii kapitalizmu, Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów.
Adam Smith opublikował Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów w 1776 roku. Jest to tekst fundujący dla perspektywy homo economicus, ponieważ rozjaśnia relacje pomiędzy własnością, konkurencją, interesem własnym, rynkiem czy podziałem pracy. Burżuazja wykrzykuje „wolność” przy każdej okazji, aby ukryć niewolę, na której się ona opiera. Stąd też jego ekonomia stosuje nomenklaturę „wolnego” handlu, „wolnego” rynku, „wolnej woli” i „wolnej” siły roboczej.
Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów zostały poprzedzone przez wykłady, które Smith wygłosił w Glasgow, w Szkocji, gdzieś między 1761 a 1763 rokiem. Zacząwszy jako profesor logiki, w 1752 roku zaczął kierować filozofią moralną. W rzeczy samej, jego traktat z 1776 roku wyrastał z wykładów z poprzedniej dekady. Student uczęszczający na jego wykłady sporządził notatki, a w 1896 roku, w sto lat po śmierci Smitha, opublikowano je jako Wykłady o Sprawiedliwości, Policji, Dochodach i Broni, pod redakcją Edwina Cannana (Oxford, 1896). Były one poświęcone tym czterem działom prawa – sprawiedliwości, policji, dochodom i broni. W wykładach tych teoretyk kapitalizmu wpierw medytuje nad policją. Mamy tu coś więcej niż historię intelektualną – widzimy jak pomysły książkowe wyszły z sali wykładowej, ponieważ rzeczywiste bogactwo narodów zależy od rzeczywistej, prawdziwej policji. To nie gra znaczeń, choć wiele z tego, co pisze Adam Smith, stanowi przeciwieństwo rzeczywistości.
Nie możemy wierzyć mu na słowo. Upadają statuy właścicieli niewolników i być może niedługo dołączą do nich statuty kapitału – własność jako towar i własność jako kapitał. Monumenty władzy niewolniczej muszą opuścić przestrzeń publiczną. I kiedy te pełne hipokryzji pomniki niewolnictwa upadają na ziemię, musimy usunąć te słowa z ich pompatycznych cokołów, które nie działają jako Prawdy, lecz jako Szibolety.
Przykładowo, „bogactwo” oznaczało kapitał i to kapitał zależny od nieopłacalnej pracy, zwłaszcza (choć nie wyłącznie) afrykańskich niewolników. Stąd, bogactwo wytwarzało także ubóstwo. Równie dobrze można by zatytułować traktat z 1776 roku „Nędza narodów”. Albo weźmy słowo „narody”. Smith nie miał na myśli niezliczonych społeczności i języków subkontynentu indyjskiego czy Afryki Subsaharyjskiej, ani 562 rdzennych ludów Ameryki Północnej. Miał na myśli garstkę handlowych imperiów Europy.
W swoim wykładzie o policji Smith mówi: „Jest zdecydowanie najlepiej, gdy policja zostawia rzeczy w ich naturalnym biegu”. Wszystko to podsumowuje francuski szibolet zwany laissez-faire, czyli puszczać wolno. Żadne dwa słowa nie podsumowują lepiej wolnorynkowego liberalizmu. Skutkiem wyrażenia „naturalny bieg” jest naturalizacja policji. Ale zważcie, że można podstawić słowo „polityka” (policy) za „policję” (police) i nie zmienić jego znaczenia. Nie natrafiamy na policję poprzez naturę, lecz poprzez historię.
Smith miał swoich studentów, takich jak Adam Ferguson, William Robertson i John Millar, którzy odegrali rolę mózgów szkockiego Oświecenia i którzy swobodnie zapożyczali teorię historii z jego wykładów. John Millar wyjaśniał, do czego dążył Smith. Usiłował on „prześledzić stopniowy postęp jurysprudencji, zarówno publicznej, jak i prywatnej, od najbardziej prymitywnych do wyrafinowanych epok, aby wskazać skutki tych sztuk, które przyczyniają się do utrzymania i akumulacji własności, w zakresie wprowadzania odpowiednich ulepszeń lub zmian w prawie i w rządzie”.
Sami widzicie, dlaczego materialista historyczny tak lubił tych burżuazyjnych Szkotów i ich projekt opisu ideologicznej nadbudowy (prawo i rząd) w zgodzie z materialną bazą (technologia i akumulacja). W zasadzie oddzielają oni królestwo polityki od królestwa ekonomii. Baza i nadbudowa były połączone wcześniej w ustrojach opartych o wspólnotowe zasady i dobra wspólne w życiu materialnym.
Aby zrozumieć historyczny moment, w jakim znajdowało się społeczeństwo handlowe, kiedy Smith wygłaszał swoje wykłady, musimy otworzyć oba oczy historii – miejsca i czasu.
Otwórzmy zatem oko pierwsze, na chronologię zdarzeń. Epoka, w której wykładał, jest najogólniej traktowana jako światowa rywalizacja pomiędzy Anglią i Francją o globalną hegemonię. Musimy zwrócić większą uwagę na opór wywłaszczonych, skolonizowanych, rdzennych i zniewolonych, ponieważ każda z tych kategorii stanowiła dla imperiów inne wyzwanie kulturowe, wręcz duchowe. Łączyła je niechęć do konceptu posiadłości: ziemia jest domem, czy też jest wspólna albo święta. Z pewnością nie podlega kupnie i sprzedaży.
Adam Smith przemawiał w czasie imperialnego kryzysu, składającego się – po pierwsze, by wymienić tylko kilka elementów – powstania jakobickiego szkockich górali z 1745 i tragicznej bitwy pod Culloden rok później (obejrzyjcie wielki film Petera Watkinsa z 1964 roku, zatytułowany „Culloden”: o tym jak „wyrafinowani” Anglicy obchodzili się z „prymitywnymi” Szkotami). Po drugie, w Irlandii ruch Whiteboy, rekrutujący się z wywłaszczonych chłopów rozpoczął działania w 1761 roku. Jego podskórny, podziemny opór wobec prywatyzacji ziemi trwał w tej czy innej formie przez kolejne półtora wieku. Po trzecie, Smith wykładał nazajutrz buntu Tacky’ego w najbogatszej angielskiej kolonii cukrowej na Jamajce, gdzie niewolnicy uzbroili się w ducha obeah i podpalili plantacje. Po czwarte, Smith wykładał w początkach powstania Pontiaka w Ohio czy też górnym kraju (pays d’en haut), gdzie potężny ruch pan-indiański dowodzony przez Pontiaka (wodza plemienia Ottawa) i zainspirowany przez proroka Neolina (przywódcę religijnego Delawarów) zagroził reżimowi kolonialnemu Wielkiej Brytanii. Wszystkie te walki o wolność miały miejsce jeszcze przed 1776 rokiem!
Były to siły odśrodkowe przeciwko ekspansji imperium brytyjskiego, które miały swoje dośrodkowe reperkusje odczuwalne w stolicy imperium. W Londynie powieściopisarz Henry Fielding, po przestudiowaniu teorii tragedii Arystotelesa, opowiadał się za sekretnymi, czy też prywatnymi powieszeniami, aby wywołać większy terror. Machina do egzekucji miała zostać sprywatyzowana, bo publiczne kolano zaciskane na szyi do utraty tchu wzbudzało opór „motłochu”. Tak czy owak, wieszanie było już niewystarczające. Wraz ze swoim niewidomym przyrodnim bratem, Johnem Fieldingiem, rozpoczął usilne, nieustające ataki na bezrolnych, pozbawionych pracy zwykłych ludzi, przedkładając pomysły na inwigilację i uzbrojoną policję, patrole konne i Bow Street Runners. W rzeczy samej, to gdzieś pomiędzy 1761 a 1763 John Fielding opracował Plan na rzecz policji. Nieustające wysiłki braci Fieldingów doprowadziły do stopniowej politycznej i grzecznościowej akceptacji francuskiego słówka police.
Otwórzmy drugie oko historii – na geografię. Glasgow było miastem portowym i centrum handlu wyrobami tytoniowymi w świecie atlantyckim. Bankierzy założyli tam klub ekonomii politycznej w 1740 roku. Glasgow miało powiązania z reżimami niewolniczymi na wiele sposobów. Huty w Glasgow sprowadzały żelazo z Rosji, aby wytwarzać ciężkie, niezniszczalne motyki i piki dla niewolników w Chesapeake w Wirginii i Maryland. W Glasgow Smith poznał Davida Hume’a w roku 1750, gdy filozof opowiadał się przeciwko autorytetowi religii. Smith zapisał, że filozofia była „wspaniałym antidotum na truciznę entuzjazmu”, co oznaczało, że nie ma nic wspólnego z religią czy duchowością, w przeciwieństwie do Jamajczyków, Irlandczyków, rdzennych Amerykanów czy londyńskiego plebsu. Ekonomia polityczna stała się jego „religią naturalną”.
„Policja stanowi drugi dział ogólny nauki o prawie”, wyjaśniał Smith w swoich Wykładach o Sprawiedliwości, Policji, Dochodach i Broni, i ciągnął dalej: „Jego nazwa jest francuska i pierwotnie wywodzi się z greki [polis]… co właściwie oznaczało politykę rządu cywilnego, ale teraz oznacza jedynie regulację niższych części rządu, a mianowicie czystości, bezpieczeństwa i taniości czy dostatku. Dwie pierwsze, to znaczy właściwa metoda usuwania brudu z ulic i wykonywanie sprawiedliwości, w stopniu w jakim dotyczą one regulacji na rzecz przeciwdziałania przestępczości albo metody utrzymywania straży miejskiej, chociaż pożyteczne, są nazbyt pośledniej miary, aby rozważać je w ogólnym dyskursie tego rodzaju”.
Przyjrzyjmy się dokładnie temu fragmentowi. Na początek zauważamy, że oświadczając, iż policja „właściwie oznaczała politykę rządu cywilnego” Adam Smith wybiera słowa z tego samego pola leksykalnego: policja i polityka są wzajemnie wymienne. To samo można powiedzieć o „ekonomii politycznej”, której pokrewnym słowem jest także greckie polis.
Następnie Smith traktuje „taniość i dostatek”, czy też ceny towarów, jako przynależne wymianie. Co się tyczy jedzenia, jest to wysoce kontrowersyjne i ugruntowanie „ekonomii moralnej” znika, przynajmniej w prawie, w 1802 roku pod bezpośrednim wpływem pojęcia policji u Adama Smitha. Tymi, którzy zachowali ekonomię moralną były zwykli ludzie, tacy jak gospodynie domowe, rzemieślnicy, pokojówki, mamki mleczne, dokerzy i pracująca biedota. Buntowali się, dopóki ceny nie spadły do ludowego poziomu. Być może to są powody, dla których Smith uważa, że „taniość i dostatek” należą do niższych części rządu.
„Przenoszenie brudu” może oznaczać dwie rzeczy. Jedna dotyczy ścieków; była to robota dla ludzi z nocnej zmiany. Stała się kwestią zdrowia publicznego, a być może był to wręcz problem, od którego zaczyna się zdrowie publiczne. W mieście ludzkich odchodów nie można było tak łatwo użyć – do nawożenia pól uprawnych, sadu czy ogrodu warzywnego. „Przenoszenie brudu” może również odnosić się do handlu mięsem: kiedy bydło, świnie i drób przybywają do miasta, są szlachtowane, z czego biorą się podroby – krew, kości i flaki – albo odpady bez jakiejkolwiek wartości sprzedażowej. Jak, gdzie i czyimi rękami się ich pozbyć? Powstaje ryzyko wystąpienia chorób odzwierzęcych, które leży u podstaw ruchu na rzecz zdrowia publicznego. Policja zarządzająca miejskim handlem zwierzętami nie jest niczym nowym dla mokrych targów w Wuhan, skąd zdaje się pochodzić koronawirus.
Wreszcie, dlaczego przedmiot policji jest „nazbyt pośledniej miary”? „Zagadnieniami policji są taniość towarów, bezpieczeństwo publiczne i czystość – te dwa ostatnie mają znikome znaczenie dla wykładu tego rodzaju. Tutaj rozważymy bogactwo państwa”. W wykładach o policji powie Smith „w każdym narodzie handlowym ludzie niskiego stanu są bezmiernie głupi”.
Cała maniera mówienia o tych sprawach oparta jest na burżuazyjnym kodzie wyrafinowania z jego własnymi regułami. To retoryka decorum, która działa niczym filtr, zabraniający pierdzielić o policji czy kupie. „Pośledni” czy „znikomy” dyskurs o policji musiałby zaczynać się od Pinkertonów, sokistów, szpicli, papug, glin, krawężników, pałkarzy, smerfów, świń, Pana Władzy, pał, psiarni, stójkowych, cyngli, mundurowych, tajniaków, „oficerów” i CHWDP.
Tymczasem młody Szkot, Patrick Colquhoun, który właśnie powrócił z tytoniowej Wirginii, przybył do Glasgow w 1766 roku. Wiodło mu się dobrze, został burmistrzem miasta i założycielem jego izby handlowej. Wraz z Henrym Dundasem – kolejnym Szkotem – przeniósł się do rządu centralnego w Londynie. Dundas został architektem kontrrewolucji jako minister spraw wewnętrznych i sekretarz wojny prowadzący operacje przeciwko rewolucjom francuskiej i haitańskiej. (Jego pomnik w Edynburgu na cokole o wysokości stu pięćdziesięciu stóp może teraz runąć w każdej chwili). Colquhoun nabył udziały na Jamajce. W Londynie szpiegował puby, tłumił działania miejskich robotników włókienniczych, a następnie współpracował z plantatorami z Indii Zachodnich i tamtejszymi handlarzami. Przeprowadził skoordynowaną kampanię ideologiczną i lobbingową na rzecz „policji prewencji”.
W 1798 roku Colquhoun założył londyńską policję – pierwszą uzbrojoną, prowadzoną przez rząd, umundurowaną policję. Kluczem do sukcesu było połączenie wypłaty zunifikowanych wynagrodzeń z siłą zbrojną. Brygady dokerów (sztauerów) były tworzone, nadzorowane i opłacane w biurach policji morskiej za rozładunek statków z Ameryki i Indii Zachodnich. Zwyczaje dokerów uległy kryminalizacji, zamiast tego posypano trochę pieniędzy, by przykryć ich nieopłaconą pracę. Ten stosunek – stosunek płac – stał się punktem podparcia kapitalizmu, miał stwierdzić Karol Marks, i prawdziwym źródłem bogactwa narodów.
Jeśli więc Smith nie zaproponował tego, to co w zamian? Jego argument można streścić w następujący sposób:
W Paryżu istnieje o wiele więcej przepisów dotyczących policji niż w Londynie, ale to w Londynie, mieście bardziej ludnym, rocznie dochodziło tylko do trzech czy czterech morderstw. (Nie wlicza się tu publicznych powieszeń, dokonywanych przez państwo morderstw za przestępstwa związane z mieniem). To jednak nie liczba policji była decydująca. Władcy feudalni, zupełnie jak przywódcy gangów ze swoimi własnymi barwami i środkami zastraszania, utrzymywali najemników, żeby trzymać swoich podopiecznych w zastraszeniu. Kiedy najemników zwalniano, ci zaczynali żyć z grabieży. Francuscy arystokraci mieli więcej sług, którzy wyrzuceni „byli zmuszeni do popełniania najstraszliwszych zbrodni”.
Jakie jest znaczenie „niezależności”? Smith wyjaśnia: „wedle tej zasady, to nie tyle policja uniemożliwia popełnianie przestępstw, ile posiadanie jak najmniejszej liczby osób, które żyją kosztem innych. Nic nie skłania tak bardzo do korumpowania ludzkości, jak zależność, podczas gdy niezależność stale zwiększa uczciwość ludzi”.
„Ustanowienie handlu i manufaktur, które zapewnia tę niezależność, jest najlepszą policją dla zapobiegania przestępstwom. Zwykli ludzie uzyskują w ten sposób lepsze płace niż w jakikolwiek inny, w związku z czym w całym kraju dochodzi do ogólnej poprawy manier. Nikt nie będzie tak szalony, by wystawać na drogach, kiedy będzie mógł zdobyć lepszy chleb w uczciwy i pracowity sposób”. Podczas gdy te twierdzenia pozostają co najwyżej wątpliwe empirycznie, należy zwrócić uwagę na synonimiczne użycie policy czy politics (polityki) i police (policji). Brutalna siła panuje wszem i wobec: kolano na gardle jest zawsze pod ręką.
Idee Adama Smitha wkraczają do amerykańskiej historii w dwóch decydujących momentach. Po pierwsze, u podstaw USA, gdy Alexander Hamilton przedstawia swój Raport o manufakturach (grudzień 1791). To wraz z jego Raportem o kredycie publicznym, kładzie on finansowe i podatkowe struktury pod akumulację gospodarczą, grodzenia dóbr wspólnych, ekspansję militarną, rozwój przemysłowy i niewolnictwo.
Po raz drugi idee Adama Smitha wkraczają do amerykańskiej historii wraz z końcem Rekonstrukcji. W.E.B. DuBois napisze o jej kresie: „Zysk, dochód, niekontrolowana władza Mojego Biznesu na Mojej Własności i Dla Mnie – to był cel i metoda nowej monarszej dyktatury, która zastąpiła demokrację w Stanach Zjednoczonych w 1876 roku”. Idee Smitha wpłynęły na „Sprawy rzeźni” roku 1873 w Nowym Orleanie. To, że dotyczyły one rzeźników było sprawą – jak chciał Smith – policji, która posprząta ulice do czysta. Sprawy te znów wpisały Adama Smitha do konstytucji, konstytucjonalizmu laissez-faire i przygotowały grunt pod niesławną epokę Lochnera (1905) w Sądzie Najwyższym, która charakteryzowała się całkowitym brakiem regulacji umów i własności.
Handel i manufaktury stały się wielkimi tematami późniejszych prac Adama Smitha i podstawą ekonomii politycznej. Ale na tym nie koniec. To nie tylko tematy jego dzieł czy słowa zapisane na kartkach. Handel i produkcja zmieniły się za jego życia ponad wszystko, co wypracowała cała wcześniejsza historia ludzkości. Maszyny i energia parowa zmieniły produkcję. Bankowość i wysyłkowość zmieniły handel. W ten sposób fabryka i imperium stały się – by użyć jego terminu – najlepszą policją.
W tym punkcie osiągamy limit znaczenia, ponieważ podążanie za logiką wywodu Smitha w celu zniesienia policji wymagałoby obalenia samego kapitalizmu, systemu pracy nieopłaconej i systemu wojny i imperialnej agresji. Czy Wam się to podoba, czy nie, nie ma innego sposobu na „odinwestowanie” (defund) policji. To są nasze nieuregulowane rachunki.
Przełożył: Łukasz Moll