Kamil Śmiechowski, Marta Sikorska-Kowalska i Kenshi Fukumoto. 2016. Robotnicy Łodzi drugiej połowy XIX wieku: Nowe kierunki badawcze. Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
W ostatnich latach odnotować można skandaliczne zaniedbanie problematyki robotniczej w polskim pisarstwie historycznym. Trudno nie powiązać tej kwestii z ogólnymi zmianami klimatu politycznego, przejawiającymi się w słabości ruchu związkowego i strajkowego we współczesnej Polsce. Z tym większą sympatią spoglądać należy na próby nowych badań nad robotnicami i robotnikami, zwłaszcza gdy są one oparte na oryginalnych propozycjach interpretacyjnych. Próby takie od kilku co najmniej lat podejmują badaczki związane z Łodzią – miastem, które nie bez powodu bywa określane mianem „polskiego Manchesteru”. Nową propozycję analizy unikatowych w polskim kontekście trajektorii rozwoju przemysłu, a także robotniczej kultury i oporu, których areną było to miasto, przedstawiło właśnie troje autorów w niewielkiej książce wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Robotnicy Łodzi drugiej połowy XIX wieku: Nowe kierunki badawcze nie jest w istocie spójną monografią, lecz zbiorem trzech odrębnych studiów autorstwa Kamila Śmiechowskiego, Marty Sikorskiej-Kowalskiej i Kenshi Fukumoto.
W pierwszym z opublikowanych tekstów Śmiechowski, aplikując elementy studiów miejskich do analizy historycznej, zastanawia się, czy Łódź na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku nazwać można „miastem robotników”. Autor ten analizuje zatem obecność proletariatu (stanowiącego około 70% mieszkańców miasta w omawianym okresie) w sferze publicznej i zwraca uwagę na charakter relacji społecznych, jakie wytworzyły się w tym mieście. Wykorzystując przede wszystkim szeroki zasób źródeł prasowych, ale także wykazując się rzetelną znajomością literatury przedmiotu, Śmiechowski sformułował kilka ciekawych wniosków. Przykładem mogą być ustalenia w kwestii relacji panujących pomiędzy inteligencją a klasą robotniczą. Ta pierwsza bowiem, choć często w historiografii traktowana jest jako nadająca ton i tempo polskiego postępu i modernizacji, w analizach Śmiechowskiego okazuje się być warstwą uprzedzoną nie tylko w stosunku do robotnic i robotników, ale także do osób z szerokiego spektrum klas ludowych. W tym sensie, mimo że w Królestwie Polskim inteligencja nie może być utożsamiana z burżuazją, to jednak cechowała się ona typowo burżuazyjną „trwogą mas”.
Trwogę tę potęgować mogła pewna specyficzność Łodzi jako ośrodka miejskiego. Miasto to rozrosło się bowiem niezwykle dynamicznie: na początku wieku dziewiętnastego była to niewielka, licząca kilkadziesiąt domów osada, lecz już sto lat później Łódź była wielkim ośrodkiem przemysłowym zamieszkiwanym przez około 300 tysięcy osób. Co jednak istotne, ulice tego miasta na co dzień nie należały do najliczniejszej grupy jego mieszkańców, czyli do proletariatu. Robotnice i robotnicy większą część dnia spędzali bowiem w fabrykach, przemieszczając się jedynie między domem a miejscem pracy w określonych, powtarzalnych godzinach. Z tego też powodu, osoby przyjeżdżające do Łodzi na ulicach zobaczyć mogły przede wszystkim sprzedawców, a także specyficzny chaos architektoniczny cechujący wówczas miasto, postrzegane – jak wskazuje autor – raczej jako zlepek osad, a nie spójna architektonicznie całość. Śmiechowski w toku swego wywodu rekonstruuje wpływ, jaki walki robotników w dobie rewolucji 1905-1907 wywarły na uformowanie się Łodzi jako nowoczesnego ośrodka miejskiego.
Sikorska-Kowalska swe studium poświęciła grupie podwójnie zaniedbanej w badaniach historycznych, czyli robotnicom. Wskazała, że stanowiły one między 40 a 60% łódzkiego proletariatu, przy czym były poddane brutalniejszej eksploatacji niż mężczyźni-robotnicy. Autorka udowadnia, że kobiety zmagały się z problemem niższych zarobków, przemocy seksualnej, koniecznością pracy w trakcie ciąży i tuż po porodzie czy wreszcie z wykonywaniem mniej prestiżowych („kobiecych”) prac z jednoczesną świadomością, że awans w ich przypadku jest dużo trudniejszy lub prawie niemożliwy. Jak argumentuje, sytuacja ta była przez wiele robotnic interpretowana jako „normalna”. Ich posłuszeństwo wobec mężczyzn-przełożonych w fabryce odpowiadało bowiem temu samemu posłuszeństwu wobec mężczyzny w rodzinie. Ojciec albo mąż musiał zresztą wyrazić formalną zgodę na podjęcie przez córkę czy żonę pracy zarobkowej w fabryce. Regulujący ten stan rzeczy archaiczny zapis prawny został zmieniony dopiero w 1912 roku.
Autorka wskazuje, że jednym z najpoważniejszych problemów społecznych w dziewiętnastym wieku była feminizacja biedy. Kobiece zarobki były traktowane jedynie jako dodatek do domowego budżetu, a ich zawodowe aspiracje albo nie istniały (jak w przypadku analfabetek), albo, jak u kobiet wykształconych, nie były traktowane poważnie. Kobiety poddane były opresji ze strony zarówno kapitalistycznych stosunków produkcji, jak i patriarchalnych relacji społecznych. Sytuacja ta powodowała, że w szczególnie trudnym położeniu znajdowały się kobiety samotne, które traktowane były z pogardą i poddane moralizującej kontroli społecznej.
Fukumoto, badacz związany z Uniwersytetem Kioto, w swym tekście próbuje dokonać całościowej analizy robotników łódzkich jako grupy społecznej w latach 1864-1914, zwracając m.in. uwagę na takie kwestie jak modlitwa czy spożywanie alkoholu. Autor podnosi przede wszystkim wątki świadczące o nietypowości łódzkiego rozwoju, jak choćby etniczna i religijna mozaika mieszkańców miasta. Szczególny nacisk położył on na charakter szybko rozrastającego się miasta, które otwiera się na okoliczne wsie. Tym samym na łódzkich przedmieściach, na których osiedlała się napływowa ludność, kształtowała się specyficzna kultura robotnicza będąca syntezą miejskiego i wiejskiego stylu życia. Innym z wątków, który porusza Fukumoto, jest popularność mariawityzmu w porewolucyjnej Łodzi. Konwersję wielu robotników na to wyznanie autor interpretuje jako ruch odnowy moralnej po doświadczeniach bratobójczych walk i ogólnej demoralizacji.
Jednocześnie jednak dla osób zorientowanych w tematyce historii robotniczej tekst Fukumoto nie przynosi ani nowej wiedzy faktograficznej, ani zbyt wielu świeżych spostrzeżeń. Wątpliwości budzi część kategorii stosowanych przez autora. Odnosząc się do istniejącej literatury przedmiotu – którą, co trzeba podkreślić, Fukumoto potraktował najbardziej wybiórczo spośród trójki autorów – używa on często nieuprawnionej i w zasadzie niezrozumiałej zbitki „socjalistyczna i narodowa historiografia” (the socialistic and the Polish national historiography), tracąc w ten sposób wypracowywaną już od czasów II RP wielość sposobów interpretacji historii robotniczej.
Fukumoto do analizy fenomenu łódzkiego proletariatu stosować chce podejście postkolonialne, czyni to jednak w sposób wysoce nieprzekonujący. Trudno wręcz wyzbyć się wrażenia, że autor ten zastosował „modny” termin bez realnego przełożenia go na praktykę badawczą. Podobne wątpliwości budzi wprowadzone przez Fukumoto pojęcie „kultury politycznej”, które zostało przywołane bez rzeczywistej aplikacji do analizowanego materiału. Wydaje się, że zamiast mnożenia tego typu terminów korzystniejsze dla prowadzonej narracji byłoby przyjęcie jednej, ogólniejszej ramy dla prowadzonych rozważań. Tekst zyskałby dzięki temu na spójności, a solidne przepracowanie określonej kategorii (którą mogłaby być np. przywoływana przez Fukumoto religijność robotników) mogłoby zaowocować świeżymi ustaleniami.
Niewątpliwie cechą pozytywną omawianej publikacji jako całości jest wskazanie na nowe obszary badań i propozycje terminologiczne, które mogą nieco ożywić eksplorowany materiał. Śmiechowski w swej analizie w sposób przekonujący wykorzystuje kategorię „sfery publicznej” do sformułowania nowych hipotez i problemów badawczych. Sikorska-Kowalska sugeruje, że warte pogłębionej analizy są formy spędzania wolnego czasu czy noszona przez robotników odzież (moda). Fukumoto z kolei wskazuje, że w studiach nad Łodzią po rewolucji 1905-1907 na szczególną uwagę zasługuje fenomen konwersji wielu robotników na mariawityzm, zwracając tym samym uwagę na szerszy problem religijności w badaniach nad dziejami dziewiętnastego wieku.
Można zadać pytanie, czy tego typu studia wciąż są potrzebne. Wszak, jak próbował przekonywać wielokrotnie np. Jan Sowa, emancypacyjna polityka nie powinna być oparta na odzyskiwaniu historii i budowaniu nowych tożsamości w oparciu o doświadczenia, tylko na proponowaniu śmiałych, utopijnych propozycji przyszłości. Wydaje się jednak, że historia jako taka stanowi niewyczerpany rezerwuar utopijnych opowieści i inspirujących przykładów walk rewolucyjnych. Co więcej, dominujące nurty w historiografii są do pewnego stopnia skorelowane z głównymi tematami debaty publicznej. Z tej perspektywy opowieść o łódzkich robotnicach i robotnikach drugiej połowy dziewiętnastego wieku – zwłaszcza w takim ujęciu, jakie zaproponowali autorzy i autorki omawianej pozycji – to polemika wobec narracji „robotnikofobów” redukujących historię do działań elit politycznych i wojskowych. Dlatego też analiza zjawisk takich jak powstanie proletariackiej sfery publicznej, walka robotnic z opresją czy wytwarzanie się religijnych mniejszości w porewolucyjnej Łodzi wskazuje na momenty realnej demokratyzacji, która następuje wbrew burżuazji, trwożliwym inteligentom i rosyjskiej władzy prawnie sankcjonującej patriarchat.