Recenzja książki Piotra Stańczyka pt. Człowiek, wychowanie i praca w kapitalizmie: w stronę krytycznej pedagogiki pracy
Są książki pisane na stopień, publikacje tworzone jedynie z myślą o awansie. Ich wartość wyczerpuje się w przeliczeniu na punkty, w wymianie na stopień naukowy. Konsumpcją i krytyką takich pozycji zajmują się jedynie myszy rezydujące w magazynach wydawnictw. Są też książki, które poza realizacją zysków akademickich poruszają ważne społecznie kwestie i wnoszą nowe treści. Publikacje, które należy i warto czytać, nawet gdy pochodzą z odległych i okrytych nienajlepszą sławą (sub)dyscyplin. Książka Piotra Stańczyka zatytułowana Człowiek, wychowanie i praca w kapitalizmie: w stronę krytycznej pedagogiki pracy sytuuje się w tym drugim nurcie ((P. Stańczyk, Człowiek, wychowanie i praca w kapitalizmie: w stronę krytycznej pedagogiki pracy, Gdańsk 2013.)).
Autor porusza się w niej na dwóch poziomach. Z jednej strony dokonuje krytycznej analizy dyskursu publikacji z zakresu pedagogiki pracy, wskazując na ich ideologiczne uwikłania, z drugiej, na płaszczyźnie empirycznej, poszukuje znaczeń nadawanych pracy przez ludzi, badając zarówno uczniów, nauczycieli, przedstawicieli zawodów wymagających i niewymagających kompetencji, jak szczęśliwych emerytów zajmujących się swoimi działkami. Oba wymiary wzajemnie się dopełniają, tworząc logicznie uporządkowaną, dobrze uzasadnioną krytyczną narrację. Pod względem metodologicznym praca Stańczyka może służyć za wzór sensownie przeprowadzonych badań empirycznych, gdzie „rozdział teoretyczny” nie jest jedynie doczepioną częścią, ale pracuje w trakcie interpretowania danych. Jednocześnie kategorie filozoficzne zostają doprecyzowane w konfrontacji z materiałem empirycznym.
Książka Stańczyka jest oryginalnym ujęciem problematyki pedagogiki pracy. Jest przykładem refleksji przekraczającej podporządkowanie kapitalistycznej ideologii. Dokonując analizy przekształceń dyskursu pedagogiki pracy związanych z przemianami systemowymi, wskazuje na dwa kluczowe pojęcia, które uległy znaczącemu przedefiniowaniu – „wyzwolenie pracy” i „alienacja w procesie pracy”. Wyzwolenie pracy zostaje sprowadzone do subiektywnego poczucia pracownika. Podobnie alienacja została zredukowana do wymiaru subiektywnego. A zatem doszło do sprowadzenia obu kwestii do „stosunku pracownika wobec procesu pracy” (s. 119). „Złe traktowanie”, „brak poczucia identyfikacji” – poruszają całą maszyną psychologiczną, mając likwidować sprzeczności i konflikty. Ironicznie mówiąc: rewolucja zostaje zastąpiona psychoanalizą.
Utożsamienie pracy z pracą dla kapitału sprawia, że pedagodzy niemal całkowicie odrzucają ideę jej wyzwolenia. Stańczyk wskazuje na dwa dyskursywne mechanizmy – „niemożliwe do powiedzenia” i „nie możemy powiedzieć wszystkiego”, które wpisuje w proces „kastracji Marksa”. Oba mechanizmy sprawiają, że wyzwolenie pracy jawi się jako pojęcie utopijne, nienaukowe, ponieważ całkowite uznanie racjonalności kapitalistycznej za racjonalność w ogóle czyni postulat wyzwolenia irracjonalnym.
Wyobcowanie w procesie pracy ujawnia się również w wymiarze intersubiektywnym, co obrazują podjęte przez Stańczyka badania fenomegraficzne – języku przymusu („muszę”, „trzeba”), podporządkowania, wizji „pracy bez pracy” jako utopijnego celu kapitalizmu, gdzie można „w końcu” robić „co się chce”. W wypowiedziach respondentów dostrzega nieustanne oddzielanie czasu wolnego od czasu pracy jako czasu niewoli. Można powiedzieć, że jego rozmówcy parafrazowali fragmenty z Rękopisów Marksa. Stańczyk analizując wypowiedzi gimnazjalistów, pisze:
Użycie czasowników „muszę” i „trzeba”, wobec „można (sobie)” podąża za podziałem czasu w szkole. Ważniejsze jest jednak to, że istotą odpoczynku w trakcie przerw jest uwolnienie się od podlegania przymusowi. Wyraźną oznaką tej logiki w schemacie definiowania doświadczenia szkolnego jest określanie przerw mianem „czasu wolnego”, czego konsekwencją jest uznanie czasu zajęć jako czasu niewoli (s. 261).
Podążając tym tropem, można stwierdzić, że nie tylko praca, ale i edukacja podporządkowana jest rynkowi i odzwierciedla jego logikę. Doświadczanie szkoły jest doświadczaniem świata pracy: nudy, podporządkowania, wyobcowania, nierobienia dla siebie, wytwarzającym tym samym miękkie kompetencje rynkowe.
W tym miejscu Stańczyk opowiada się za ponownym, emancypacyjnym odczytaniem teorii Marksa. Zorientowaniem praktyki edukacyjnej na zagadnienia wyzwolenia, a nie dostosowania. Odrzucając panujący paradygmat, proponuje rozwijanie pedagogiki strajku; twórczej odmowy pracy dla kapitału. Dopiero wyzwolenie z pracy najemnej umożliwi usensownienie ludzkiej pracy, przywracając jej twórczy i swobodny charakter. Wymaga to jednak rozwoju demokratycznych relacji w zakładach pracy. Swoje badanie podsumowuje niniejszymi słowami:
pedagogika podmiotu pracy pomyślana jako projekt emancypacyjny, jako projekt zorientowany na społeczną zmianę – prawdziwie demokratyczna pedagogia pracy może być tylko pedagogią strajku wobec pracy wyobcowanej. Paradoksalnie odmowa pracy staje się pracą, wysiłkiem na rzecz zniesienia stosunków podporządkowania, ruchem ku demokratyzacji (s. 533).
Tego rodzaju pedagogika strajku rozwija świadomość krytyczną. W pierwszym rzędzie wyzwala z ideologicznego podporządkowania kapitalistycznym oczywistościom. Rozbudzając utopijne impulsy, prowadzić może do rzeczywistego zniesienia alienacji. Dominujący dyskurs pedagogiki pracy jedynie ją maskuje, redukując do odpowiedniego nastawienia psychicznego pracującego podmiotu. Działanie dydaktyczne sprowadza do administracyjnego, nadzorczego procesu. Władza menedżera w pracy i władza nauczyciela-menadżera w szkole składają się na czynniki odpowiedzialne za wyobcowanie obu procesów, ich podporządkowanie klientom edukacji, jakimi są pracodawcy. Interes, perspektywa właścicieli kapitału, traktowana jest w obu wypadkach jako uniwersalna. Nie tyle jako pozycja klasowa, co ogólnoludzka, obiektywna, naturalna i odwieczna. Pedagogika strajku wyzwala z „edukacji bankowej”, odrzuca techniczną redukcję dydaktyki, otwierając przestrzeń rozwoju człowieczeństwa, które z konieczności wchodzi w konflikt z nieludzkimi, zniewalającymi i urzeczowiającymi stosunkami społecznymi.
Praca Stańczyka swoim rozmachem, bogactwem treści i odwagą intelektualną może stanowić inspirację nie tylko dla pedagogów. Dla nich jest pozycją obowiązkową. Lektura książki może zmienić spojrzenie na kwestię dostosowania edukacji do rynku pracy – wskazując na przemilczenia oficjalnego dyskursu i wypowiadając to co wyparte, otwiera perspektywę dla innych praktyk – nie tylko dyskursywnych.
Nacisk na demokratyzację wszystkich obszarów życia społecznego stawia koncepcję Stańczyka w opozycji nie tylko do teorii liberalnych, ale również niektórych nurtów marksistowskich. Daleki od gloryfikacji epoki realnego socjalizmu wskazuje, że tym, o czym nie można było mówić w dyskursie pedagogiki pracy, była różnica między upaństwowieniem a uspołecznieniem; różnica między władzą państwa a samorządnością robotniczą. Opowiadanie się za samorządnością, samodzielną akcją wyzwolenia, czyni go współmyślicielem nowych, mniejszościowych odczytań Marksa.
Problem pracy w kapitalizmie staje się udziałem znaczącej części populacji. Wyobcowana praca nie jest jedynie kategorią z dzieł wyklętego Marksa, ale czymś, co ma istotny wpływ na nasze istnienie. Determinuje i rujnuje nasze życia. Lektura książki może wzbogacić rozumienie ulokowania w systemie kapitalistycznym, uzmysławiając, że refleksja Marksa jest wciąż myślą aktualną. I od nas zależy, czy przejdzie do historii, a nie stanie się elementem wypartym, jak wyzysk i obiektywna alienacja.
Propozycja pedagogiki strajku wydaje się bardzo twórczą perspektywą, w ramach której można opracowywać radykalną i krytyczną dydaktykę. Ukazuje inne spojrzenie na edukację humanistyczną, jak i na sam proces edukacyjny. Jest to klasowy projekt edukacyjny, który należałoby jak najszybciej wprowadzić w życie.