Po ogłoszeniu zamknięcia szkół i żłobków w całej Francji w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa, kryzys w systemie społecznym i zdrowotnym narasta i dotknie przede wszystkim rodziny pracujące.
Rozprzestrzenianie się koronawirusa we Włoszech, Hiszpanii i Francji spowodowało nagłe zagrożenie zdrowia publicznego, szczególnie dotkliwe dla klasy robotniczej i osób zatrudnionych w najbardziej prekarnych warunkach. Przecinanie się płci i klasy sprawia, że najcięższe konsekwencje kryzysu spadną na rodziny pracujące, zwłaszcza zaś na kobiety.
Skoro dzieci nie chodzą do szkoły, kto się nimi zajmie? Najlepiej z tym problemem uporają się w najbogatszych dzielnicach dużych miast. Opiekunka do dziecka będzie po prostu pracowała dłużej (biorąc pod uwagę jak niewiele zarabia, z pewnością zgodzi się zostać) lub może zajmie się tym gosposia, która oprócz sprzątania domu i gotowania, przejmie opiekę nad dziećmi. Ale kto zaopiekuje się dziećmi w biedniejszych dzielnicach? Gdy obydwoje rodzice pracują, najczęściej opiekę przejmują babcie i dziadkowie, ale biorąc pod uwagę, że COVID-19 ma wyższy współczynnik śmiertelności wśród osób starszych, mogłoby to spowodować poważne konsekwencje, w przypadku zarażenia któregoś z dzieci.
Władze ogłosiły wprawdzie zamknięcie szkół i uniwersytetów w obszarach najbardziej dotkniętych pandemią, ale nie ustanowiono żadnych urlopów pracowniczych, pozwalających na zachowanie dotychczasowego poziomu płac osób z dziećmi na utrzymaniu. Różne rządy sugerowały promowanie „telepracy”, ostateczną decyzję pozostawiając jednak w gestii każdej firmy. Zresztą i tak większości prac nie można przenieść do domu.
W obliczu coraz bardziej prawdopodobnego załamania się publicznego systemu opieki zdrowotnej (grunt pod to od lat przygotowywano przez cięcia budżetowe, prywatyzacje i brak umów o pracę) środki podjęte przez państwo kończą się przeniesieniem kryzysu związanego z koronawirusem na rodziny, zupełnie jakby zdrowie większości populacji było sprawą prywatną, która zależy od „indywidualnej odpowiedzialności”.
Kryzys dotknie szczególnie kobiety pracujące. We Francji 67,1% kobiet pracuje. Innymi słowy, prawie 7 na 10 kobiet w wieku produkcyjnym (od 15 do 64 lat) jest zatrudnionych, podczas gdy w przypadku mężczyzn w tym samym przedziale wiekowym odsetek ten wynosi 75,4%. Oznacza to, że w większości gospodarstw domowych z dwojgiem rodziców, obydwoje pracują, chociaż wśród kobiet jedna trzecia w niepełnym wymiarze godzin.
Te ostatnie dane są kluczowe, ponieważ pokazują ścisły związek między prekarnym zatrudnieniem a feminizacją opieki. Wśród pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin z powodu konieczności opieki nad innymi osobami (dziećmi, chorymi czy osobami starszymi), większość stanowią kobiety. W przypadku podejmowania decyzji o niepójściu do pracy w związku z koniecznością opieki nad dzieckiem, decyzję zwykle pozostawia się kobietom zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin.
Ponieważ nieobecność w pracy związana z opieką nad dziećmi lub chorymi nie jest przewidziana w ramach płatnych i obowiązkowych dni urlopu – a dodatkowo kryzys związany z koronawirusem mocno uderza w gospodarkę, powodując spadek zysków przedsiębiorstw – wkrótce nastąpią masowe zwolnienia. Szczególnie dotknie to najbardziej sprekaryzowanych pracowników, a biorąc pod uwagę, że wśród nich kobiety stanowią 82%, to właśnie w nie uderzy najmocniej pierwsza fala kryzysu.
W najbliższym czasie zaraza będzie się rozmnażać, a skutki recesji dla gospodarki staną się coraz bardziej odczuwalne. Dlatego koniecznie należy, oprócz zapewnienia płatnego urlopu bez obniżania wynagrodzenia dla wszystkich osób z dziećmi na utrzymaniu, zażądać całkowitego zakazu zwolnień przez cały czas trwania kryzysu. Wszelkie niezbędne środki opiekuńcze muszą zostać oddane na użytek całej populacji, bez wyjątków. Musimy zażądać szeregu rozwiązań, by za skutki koronawirusa i kryzysu gospodarczego nie musiała płacić klasa robotnicza, wśród której kobiety, migranci i ludzie młodzi stanowią najbardziej narażone grupy.
W napisanej wspólnie z Cynthią Burgueño książce „Patriarchat i kapitalizm. Feminizm, klasa i różnorodność” („Patriarcado y capitalismo. Feminismo, clase y diversidad", Akal 2019), podkreślałyśmy:
„Kryzys tak zwanego państwa opiekuńczego w Europie doprowadził do przeniesienia kosztów społecznych z państw na gospodarstwa domowe. Kapitaliści zrzucają ciężar kolejnych kryzysów gospodarczych na barki rodzin przez politykę cięć budżetowych i prywatyzacje, demontaż publicznych systemów ochrony i podstawowej infrastruktury socjalnej, takiej jak edukacja dzieci czy ośrodki opieki dla osób potrzebujących. Ta sytuacja, różniąca się wprawdzie w poszczególnych krajach – czego najlepszym przykładem są Niemcy, Włochy i Hiszpania – prowadzi do rosnącego ubóstwa gospodarstw domowych i udręki pracownic opiekuńczych”.
Epidemia koronawirusa zaostrzyła kryzys pracy opiekuńczej i ochrony zdrowia, obnażając ich najbardziej wrażliwe punkty. Wirus okazał się jedynie zapalnikiem, podczas gdy pierwotną chorobę stanowi kapitalizm patriarchalny.
Przełożyła z francuskiego: Karolina Grzegorczyk
Tekst ukazał się 11 marca w „Izquierda Diario”, przedrukowany następnie 14 marca w "Révolution Permanente".