Obszary niewiedzy. Lewicowa krytyka literacka

logo

Kamil Piskała - W poszukiwaniu materialistycznej historii idei

 

Kazimierz Kelles-Krauz, Marksizm a socjologia. Wybór pism, wprowadzenie i red. naukowa Helena Chmielewska-Szlajfer, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014.

Wbrew temu, co pisze redaktorka naukowa wydanego niedawno tomu pism Kazimierza Kelles-Krauza, zatytułowanego Marksizm a socjologia, nie wydaje się, aby autor socjologicznego prawa retrospekcji przewrotowej był postacią „niedługo po śmierci […] w zaskakującym stopniu zapomnianą”. Owszem, pisma Kelles-Krauza do 1939 roku w zasadzie nie były wznawiane, lecz jego teoretyczna spuścizna stała się jednym z ważniejszych elementów w dorobku programowym tego nurtu w polskim ruchu robotniczym, którego reprezentantką była PPS. Co więcej, sam Kelles-Krauz zajmował poczesne miejsce w intensywnie popularyzowanym przez socjalistów panteonie własnych bohaterów i patronów. W tzw. Polsce Ludowej też nie był on autorem nieznanym – publikowano wybory jego pism (pierwszy, najobszerniejszy w 1962 roku), korespondencję, a także monografie i artykuły mu poświęcone. Choć może nie był Kelles-Krauz szczególnym ulubieńcem oficjalnych ideologów „Polski Ludowej”, to jednak twierdzenie, że był postacią „zapomnianą” uznać należy za chwyt retoryczny, mający w oczach czytelników podnieść rangę nowego wyboru jego pism, w żadnym razie zaś za dobrze uargumentowaną tezę. Dodajmy zresztą, że po ukazaniu się znakomitej biografii pióra Timothy’ego Snydera, a także po wznowieniu „Etosu lewicy” Andrzeja Mencwela, Kelles-Krauz stał się nawet poniekąd autorem „modnym”, którego wypada znać i którego warto przy różnych okazjach przywoływać.

Mimo tej całkiem dużej popularności, teoretyczny dorobek Kelles-Krauza wciąż oceniany jest bardzo różnie. Dość wspomnieć, że Leszek Kołakowski widział w nim reprezentanta marksistowskiej „ortodoksji na polską modłę”, podczas gdy Helena Chmielewska-Szlajfer, cytowana redaktorka najnowszego tomu pism socjalistycznego socjologa, w zakończeniu swego wprowadzenia do myśli Kelles-Krauza skłonna jest wręcz pytać, czy można w ogóle zaliczyć go do „marksistów”. Taka rozbieżność ocen, zwłaszcza w wypadku autora, który w swej intelektualnej biografii nie zanotował żadnych radykalnych zwrotów i z dużą konsekwencją powtarzał kilka swych sztandarowych tez, wydaje się więc zaskakująca. Z czego może wynikać? Lektura tomu Marksizm a socjologia powinna być dobrą okazją, aby spróbować znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Marksizm i teoria zmiany społecznej

W nowym wyborze pism Kelles-Krauza zamieszczono dziewięć (w tym dwa we fragmentach) obszernych esejów. Znalazł się wśród nich m.in. artykuł „Socjologiczne prawo retrospekcji”, stanowiący próbę systematycznego wykładu koncepcji zajmującej centralne miejsce w całej socjologii Kelles-Krauza, a także „Kryzys marksizmu”, w którym autor podejmował dyskusję z najważniejszymi zarzutami wysuwanymi pod adresem marksizmu pod koniec dziewiętnastego wieku. Możemy tam znaleźć także szkic zatytułowany „Czym jest materializm ekonomiczny?”, będący prezentacją głównych założeń postulowanej przez niego materialistycznej metody badań społecznych. Ponadto w tomie znalazło się kilka rozpraw poświęconych historii myśli społecznej (m.in. „Wiek złoty, stan natury i rozwój w sprzecznościach”, „Comtyzm i marksizm”, „Rzut oka na rozwój socjologii w XIX wieku”) oraz pierwszy raz przetłumaczony na polski artykuł „Psychiatria i nauka o ideach”, będący polemiką ze znanym na przełomie wieków lekarzem i pisarzem, Maxem Nordauem. Ten ostatni dostrzegał w przemianach, jakim miały ulegać ówczesne społeczeństwa zachodniej Europy, dowody na rozprzestrzenianie się symptomów charakterystycznych dla chorób psychicznych.

Tym, co stanowi nić łączącą wszystkie te teksty, jest problematyka zmiany społecznej i próba opisu mechanizmów, podług których się ona dokonuje. Oś rozważań Kelles-Krauza stanowi, z jednej strony, próba dowiedzenia słuszności wspomnianego już prawa retrospekcji przewrotowej, z drugiej zaś analiza – tak bardzo zajmująca marksistów przełomu wieków – wzajemnych relacji „bazy” i „nadbudowy”. Prawo retrospekcji przewrotowej Kelles-Krauz przedstawia zwięźle w następujący sposób:

Ideały, którymi wszelki ruch reformacyjny [tj. reformatorski – KP] pragnie zastąpić istniejące normy społeczne, podobne są zawsze do norm z bardziej lub mniej oddalonej przeszłości.

Gdzie indziej Kelles-Krauz, chcąc uchylić się przed łatwym zarzutem, że sugeruje ciągły powrót w procesie historycznym tych samych idei, dopowiada: „Tak więc zadaniem tych wspomnień z przeszłości jest dostarczać dążeniom ku przyszłości – żywiołu estetycznego, tkanki marzeń”. Innymi słowy, każdy ruch dążący do głębokiej zmiany społecznej, chcąc przedstawić to, co nowe, co jeszcze nieistniejące, odwoływać musi się do tego, co znane, lecz jednocześnie historycznie na tyle odległe, by łatwo poddawało się mitologizacji. Kelles-Krauz wierzył, że tak rozumiane prawo retrospekcji przewrotowej, będące jego zdaniem właśnie prawem „wynalazczości”, a nie konserwatywnego „naśladownictwa”, stanowi rozwinięcie intuicji obecnej w słynnym fragmencie Osiemnastego brumaire’a Ludwika Bonaparte („Tradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących...”), a zarazem również czyni zadość zasadom Heglowskiej dialektyki (tak, jak sam je rozumiał), której znaczenie dla marksizmu, w przeciwieństwie do większości współczesnych sobie marksistów, zdawał się doceniać.

Warto zauważyć też, że zdaniem Kelles-Krauza zaistnienie zjawiska retrospekcji przewrotowej było możliwe ze względu na samą naturę cyklicznie dokonujących się zmian społecznych. Żadna formacja społeczna, jak dowodził, nie może zaspokoić wszystkich potrzeb społecznych; każdorazowo zaspokajana jest tylko część z nich, za cenę rezygnacji z prób uczynienia zadość innym. Z czasem, jak dowodził, frustracja, wynikła z obojętności systemu względem niektórych potrzeb, staje się coraz powszechniejsza, a postulaty ich zaspokojenia znajdują się na sztandarach postępowych ruchów reformatorskich, występujących przeciw istniejącemu porządkowi. Jednocześnie w naturalny sposób ruchy te odwołują się do przeszłości, do czasów, kiedy rzekomo tego typu bolączki nie istniały, a współcześnie niezaspokajane potrzeby znajdowały się w centrum zainteresowania systemu. Wraz z kolejnym obrotem koła historii sytuacja oczywiście mogła ulec zmianie – po zwycięstwie ruchu reformatorskiego niezaspokajana będzie część spośród tych potrzeb, którym naprzeciw wychodził obalony porządek. Z czasem z tego uczucia niezaspokojenia zrodzą się nowe ruchy reformatorskie, które inspiracji i „tkanki marzeń” szukać będą w innym okresie historii.

Obok analizy dynamiki wyobrażeń społecznych i przemian, jakim na przestrzeni dziejów ulegać miały reformatorskie wizje, Kelles-Krauza zajmował również mechanizm zmian realnie dokonujących się w sferze stosunków produkcji i organizacji społecznej. Wzorem innych marksistów swoich czasów, Kelles-Krauz drobiazgowo rozważał relację między „bazą” a „nadbudową”, chcąc z jednej strony obronić marksizm przed zarzutami wulgarnego determinizmu ekonomicznego, z drugiej zaś przed ostateczną rezygnacją z tezy o decydującym znaczeniu stosunków produkcji dla przemian społecznych. Formułował wobec tego tezę o decydującym wpływie „w ostatniej instancji” czynnika ekonomicznego, podejmując jednocześnie próbę subtelnej, wieloczynnikowej analizy uwarunkowań wszelkiej zmiany społecznej.

Od socjologii do historii idei

Tym, co jednak charakterystyczne dla projektu marksistowskiej socjologii zmiany społecznej proponowanego przez Kelles-Krauza, jest niemal zupełna nieobecność w jego perspektywie walki klasowej. Ruch historii w świetle zebranych w tomie tekstów Kelles-Krauza, pomimo „aktywistycznych” deklaracji i odrzucenia wulgarnego determinizmu ekonomicznego, zdaje się dokonywać na mocy własnej logiki, w zupełnym oderwaniu od realnie toczących się walk klasowych, które nawet jeśli są gdzieś przez niego wspominane, to stanowią jedynie dalekie echo zgrzytu obracających się niezależnie od nich trybów historii.

Tym samym poszukiwana przez Kelles-Krauza materialistyczna teoria zmiany społecznej przekształca się raczej w materialistyczną historię idei. Dzięki swojej niezwykłej erudycji i błyskotliwości, Kelles-Krauz zabiera nas tym sposobem w fascynującą, momentami wręcz zapierającą swym rozmachem dech w piersiach, podróż po sporach toczonych u źródeł socjologii. W kolejnych tekstach Kelles-Krauz omawia drogę, jaką przebyła refleksja nad społeczeństwem i jego zmianami, aby stać się wreszcie uznaną dyscypliną naukową – czyli właśnie socjologią. Z dużą przenikliwością pisze o Vico, Grotiusie, Rousseau, Kancie, Heglu, czy wreszcie o pozytywizmie Comte’a, szukając u nich wszystkich zalążków idei, które w pełny i dojrzały sposób ujawnić miały się dopiero w projekcie socjologii marksistowskiej. Co ciekawe, w przeciwieństwie do większości sobie współczesnych, Kelles-Krauz z dużą przenikliwością dostrzegał w marksizmie nie tylko spadkobiercę idei oświecenia, lecz również kontynuatora wątków, które pojawiały się w myśli katolickiej i konserwatywnej, z jej, jak pisał, „zmysłem historycznym” na czele. Z tego też względu, jednego z ojców nowoczesnej socjologii upatrywał właśnie w Vico, któremu zawdzięczać należało – mimo że przedstawioną w kategoriach zgoła metafizycznych – koncepcję historycznej zmienności natury ludzkiej. O tym paradoksalnym usytuowaniu twórczości Vico pisał:

Najgenialniejszy z kontrrewolucjonistów chciał […] stworzyć „Nową naukę” po to, aby była „teologią cywilną” – dowodem ciągle obecnego oka i rządu Opatrzności nie tylko w naturze martwej i niższej, ale i w dziejach ludzkości – oraz „filozofią władzy i własności”, niezbitym uzasadnieniem monarchii z bożej łaski. Ale duch czasu, nurtowany od trzech już stuleci prądami Odrodzenia, sprawił, że celu tego nie mogła już osiągnąć myśl katolicka wcielona w Vicu, inaczej, jak tylko stwarzając jednocześnie – jak znowu sam autor „Nauki nowej” stwierdza – „historię natury ludzkiej” konkretną, na badaniu faktów opartą, oraz „nową krytykę filozoficzną”, czyli społeczno-deterministyczne traktowanie funkcji wybitnych, a tym bardziej – przeciętnych jednostek. Zwykła, nieunikniona ironia dialektyki społecznej sprawiła, że broniący się ostatnimi racjami katolicyzm musiał złożyć podwaliny prawdziwie Nowej, wielkiej Nauki, w dalszym ciągu najgroźniejszej swej przeciwniczki.

Uprawiając w takim duchu materialistyczną historię idei, Kelles-Krauz przeprowadził klasową krytykę dorobku większości spośród najważniejszych myślicieli społecznych Europy, od siedemnastego wieku poczynając. Dziś już wiele jego ocen – takich, jak uznanie mieszczańskiego charakteru pozytywizmu Comte’a, dostrzeżenie reakcyjnej funkcji przyjęcia idei niezmiennej „natury ludzkiej”, czy rozpoznanie w popularnym na przełomie wieków „psychologizmie” dążenia mieszczaństwa i burżuazji do zaakcentowania znaczenia i potencjału jednostki – jawić się może jako albo banalne, albo też nazbyt schematyczne. Wówczas jednak, gdy były formułowane, brzmieć musiały, zwłaszcza dla polskich czytelników Kelles-Krauza, pioniersko, a może i zgoła sensacyjnie.

Nowy tom, ale stare teksty

Czy jednak projekt socjologii zaproponowany przez twórcę prawa retrospekcji przewrotowej znalazł swoich kontynuatorów, albo stał się bezpośrednią inspiracją dla kolejnych pokoleń badaczy? Zdawałoby się, że odpowiedź winna być twierdząca, skoro właśnie tę część jego dorobku postanowiono wznowić w ramach serii „Genealogia współczesności. Historia idei w Polsce 1815–1939”, która, jak informują wydawcy, ma „nakreślić genealogię idei, które kształtowały polską historię w XIX i XX wieku”, a także wskazywać „związki między spuścizną intelektualną tego okresu i współczesną kulturą polską”. Wydaje się jednak, że akurat ta część dorobku Kelles-Krauza, którą zaprezentowano w recenzowanym tomie, miała jedynie śladowy wpływ na spory intelektualne toczone w Polsce w dwudziestym wieku. Pod tym względem znacznie ważniejsze były chyba rozważania Kelles-Krauza poświęcone problematyce narodowej, o których Snyder, ze wszech miar zasadnie, pisał, że stanowią jego „najważniejszy wkład w naukę” oraz że pod tym względem Kelles-Krauz „wyróżnia się nie tylko na tle współczesnych mu socjalistów i badaczy, ale również na tle naszych czasów”. Co więcej, właśnie w wypadku rozważań na ten temat można mówić o wyraźnym rezonowaniu poglądów Kelles-Krauza w debatach toczonych przez polskie elity intelektualne w pierwszej połowie dwudziestego wieku, przede wszystkim oczywiście za sprawą oparcia niepodległościowego programu PPS w dużej mierze właśnie na analizach twórcy prawa retrospekcji przewrotowej.

Warto przy tym zauważyć, że w recenzowanym tomie, poza tłumaczeniem fragmentów „Psychiatrii i nauki o ideach”, znalazły się jedynie teksty, które zamieszczono w stosunkowo łatwo dostępnych we wszystkich większych bibliotekach i antykwariatach, Pismach wybranych z 1962 roku. Oczywiście z uznaniem należy przyjąć każdą inicjatywę wznowienia i szerszego spopularyzowania pism takich myślicieli jak Kelles-Krauz, można jednak zastanowić się, czy nie byłoby lepiej, zamiast publikować teksty stosunkowo łatwo dostępne i szeroko znane, przeznaczyć te same środki i wysiłek na odnalezienie i wydanie tekstów, które nigdy nie były wznawiane i pozostają nieznane nikomu poza wąskim gronem specjalistów zajmujących się badaniem dorobku Kelles-Krauza? Takich artykułów i szkiców jest jeszcze całkiem sporo, a intelektualny format ich autora pozwala przypuszczać, że ich lektura byłaby równie wciągająca i inspirująca, jak lektura lepiej znanych tekstów zawartych w tomie Marksizm a socjologia.

Kamil Piskała