George Caffentzis rozważa kwestię odmowy spłaty długów i kredytów studenckich w kontekście klasycznej filozofii Platona.
Przecież każdy przyzna, że gdyby ktoś wziął od przyjaciela, od człowieka przy zdrowych zmysłach, broń, a ten by potem oszalał i zażądał jej z powrotem, to nie trzeba jej oddawać, i nie byłby sprawiedliwy ten, który by ją oddał. Platon, Państwo 331c
Przez ostatnie kilka tygodni wspierałem ludzi, którzy ślubowali, że nie spłacą długu studenckiego, podczas gdy milion kolejnych osób obiecywało pójść ich śladem ((W rubryce „Zajmij Dług Studencki” [ang, Occupy Student Debt], na stronie: www.occupystudentdebtcampaign.org)) . W trakcie licznych prezentacji dotyczących tej kampanii otrzymałem wiele pytań i krytycznych komentarzy. Zapytania były najczęściej praktyczne, np. „Co z żyrantami, co im się stanie, jeśli odmówię spłaty, gdy zostanę milion pierwszą studentką odmawiającą spłaty długów?” Krytyczne uwagi były również praktyczne, od „dlaczego nie organizować ludzi, by odmówili spłaty wszystkich długów?”, po „jeśli odmówicie spłacania długów studenckich, to czy rząd federalny nie wstrzyma programu pożyczek studenckich, co zaszkodzi przyszłym studentom?”. Byłem przygotowany do radzenia sobie z tymi praktycznymi pytaniami i krytyką w sposób odpowiedni dla tego typu zagadnień, przy użyciu dowodów empirycznych i politycznej argumentacji. Lecz była także bardziej problematyczna krytyka, na którą niełatwo było odpowiedzieć, ponieważ krytykujący nie tyle sprzeciwiali się założeniom naszej kampanii – odmowa spłaty długu studenckiego była bowiem usprawiedliwiona – ile byli nią moralnie oburzeni. Ich riposty na moje argumenty za kampanią nabrały prawie metafizycznej aury świętości, kiedy mówili o znaczeniu spłacania długów wynikających z umów pożyczkowych, do których z własnej woli się przystąpiło, bez względu na konsekwencje. Ich krytyka szybko opuściła płaszczyznę faktów, a nawet wartości i wkroczyła w świat meta-wartości z jedną podstawową wartością stanowiącą, że nie można być poważną osobą pod względem moralnym, jeśli nie spłaca się swoich długów. Problem polityczny postawiony przez ten moralny stosunek do długu polega na tym, że trafia on w czuły punkt wielu dłużników studenckich, którzy są zawstydzeni swoją niemożnością spłaty zaciągniętych pożyczek. Ten wstyd doprowadził wielu do prób ukrycia się i unikania rozmów z innymi (nawet członkami rodziny) na temat swojej niedoli. Z moich badań dotyczących poprzednich wysiłków na rzecz abolicji długów studenckich wynika, że jednym z kluczowych powodów braku sukcesu w tym względzie była niemożność przekroczenia charakterystycznej dla dłużników wstydliwej ciszy, która jest dogłębnie anty-polityczna. Rozkłada ona bowiem zbiorowy problem spłaty długu na pojedyncze sprawy, które załatwia się indywidualnie. W związku z tym, trzeba było poradzić sobie z taką moralną krytyką bezpośrednio i rozstrzygająco, jeśli wysiłki obecnej kampanii „Zajmij Dług Studencki” (Occupy Student Debt) nie miały podzielić tego samego losu. Tego rodzaju argumenty nie tylko bowiem utrudniają poruszenie krytyków, ale też mają istotny wpływ na wielu dłużników, którzy i tak już są wrażliwi na psychiczny szantaż ukryty w twierdzeniach „moralistów długu”. Rozmyślając nad zagadką postawioną przez wspomnianych moralistów długu, zdałem sobie sprawę, że jako filozof zostałem wyposażony w narzędzia do rozprawiania się z argumentami filozoficznymi zarówno za, jak i przeciw spłacaniu długów studenckich. Im bardziej zgłębiałem literaturę, tym bardziej uświadamiałem sobie, że obrona odmowy spłaty długów ma długą filozoficzną historię. Ważne więc było dla mnie wprowadzenie tejże literatury do współczesnego dyskursu o długu w odpowiedzi na sztywność wspomnianego moralizowania. Jeżeli „Państwo” Platona oznacza początek filozofii politycznej, to odmowa spłaty długu pojawia się na samym początku tegoż początku. Platon, ten arystokratyczny ulubieniec konserwatywnych myślicieli, w gruncie rzeczy bronił odmowy spłaty długów w „Państwie”. Zainteresowanie Platona długiem nie powinno zaskakiwać, skoro zadłużenie prowadzące do niewolnictwa było źródłem wojen domowych i rewolucji w ciągu całej historii starożytnej Grecji poczynając od roku 600 p.n.e. Solon, słynny ateński prawodawca, dążył do zatrzymania niekończących się niepokojów społecznych spowodowanych przez cykle dług-zniewolenie-rewolucja-dług i przez zawsze powracającą wojnę klasową między biednymi dłużnikami a wierzycielami-plutokratami, która prowadziła Ateny do katastrofy. Uczynił to, tworząc prawo kończące niewolnictwo za długi. Było to posunięcie, które doprowadziło do demokratyzacji państwa ateńskiego i stopniowo do wynagradzania obywateli za ich pracę dla dobra publicznego (szczególnie za udział w administrowaniu sprawiedliwością i ustawodawstwem, które wymagały udziału w zgromadzeniach ogólnych i bycia częścią ław przysięgłych, takich jak ponad 800-osobowa ława, która decydowała w procesie Sokratesa). Solon był politykiem, a nawet mędrcem, lecz nie był filozofem. Platon nim był. Co miał do powiedzenia o odmowie spłaty długu? Przede wszystkim wprowadził dyskusję o długu na samym początku „Państwa”. Pierwszą osobą, którą przesłuchuje Sokrates zadając pytanie „Czym jest sprawiedliwość?” jest Kefalos – bogaty producent broni. Choć imigrant, był członkiem ateńskiej elity – tamtejszego 1%. Był też właścicielem domu, w którym miał się odbywać dialog toczony w „Państwie”. Imię “Kephalos” samo w sobie jest znaczące, gdyż dla starożytnych Greków oznaczało „głowę” (czyli awers), a więc jako takie jest pokrewne słowu „kapitał”. Odpowiedź Kefalosa na pytanie Socratesa, odpowiednia i wystarczająca jak dla kupca, brzmi: „Mów prawdę i spłacaj swoje długi!”. Lecz Socrates łatwo odrzuca tę definicję, wskazując, że jeśli ktoś pożycza broń od przyjaciela, ale w międzyczasie przyjaciel „wpada w szał” i staje się (morderczo i/lub samobójczo) niepoczytalny, to nie byłoby to wcale sprawiedliwe, gdyby dłużnik zwrócił broń przyjacielowi... w gruncie rzeczy spłata takiego długu, w tychże okolicznościach, byłaby niesprawiedliwa, skoro prowadziłaby do morderstwa, samobójstwa lub obu tych rzeczy naraz! Zatem warunki sprawiedliwej spłaty długu nie wymagają absolutnego poświęcenia dla spłaty, niezależnej od warunków. Uniwersalizując sedno Sokratejskiej riposty na definicję Kefalosa, dochodzimy do następującej maksymy: powinno się odmówić spłaty pożyczki, gdy spłata ta doprowadzi do zła lub niesprawiedliwości – konsekwencji dalece przewyższających sprawiedliwość, jaka byłaby wynikiem dokonania spłaty. Platońska nieufność wobec mądrości Kefalosa była wynikiem wielu politycznych doświadczeń Ateńczyków z klasą kupców i właścicieli ziemskich, którzy tak jak Kefalos nalegali, że długi trzeba spłacać, nawet jeśli miałoby to prowadzić do zniewolenia dłużników czy wojen domowych o podłożu klasowym. Być może właśnie dlatego w odpowiedzi Sokratesa, Platon odwoływał się do pożyczania broni! Wierzycielami bowiem w tym przypadku byłby oszalały tłum, a spłata długów byłaby przyczyną morderstwa i samobójstwa, szczególnie gdy kończyłaby się zniewoleniem współobywateli. Tego rodzaju problemy nie umarły wraz z końcem świata antycznego. W rzeczy samej, dzisiejsi „moraliści długu” proponują odmawiającym spłaty długów studenckich odpowiedź podobną do tej, której Kefalos udzielił Sokratesowi. W rezultacie również my musimy odpowiedzieć na imperatyw kategoryczny moralistów długu w ten sam sposób, w jaki Sokrates odpowiedział na definicję sprawiedliwości według Kefalosa, tzn. podkreślając, że „to zależy”. Po pierwsze, zależy to od tego, czy kredyty studenckie są niesprawiedliwe same w sobie, czy z siebie samych jako kredyty. Rzeczywisty mechanizm długu studenckiego wskazuje na to w rozstrzygający sposób. Zacznijmy od tego, że długi studenckie nie podlegają mechanizmowi upadłości, mimo iż większość innych długów mu podlega. Ponadto okazuje się, że duży odsetek takich kredytów został zakontraktowany na oszukańczych warunkach, o czym opinia publiczna dowiedziała się w wyniku częstych skandali, spraw sądowych oraz dochodzeń komisji kongresowych. Jak wskazywał Robert Meister w sprawie dotyczącej Uniwersytetu Kalifornijskiego, tamtejsi administratorzy deklarują, że opłaty studenckie będą w przyszłości pokrywane są z kredytów studenckich i grantów tak, aby wesprzeć w rankingach obligacje uniwersytetu, uniwersyteckie projekty kapitałowe oraz wiele transakcji kapitałowych, przemieniających publiczne pieniądze w prywatne korzyści. To terytorium zostało gruntownie zbadane przez poprzednie ruchy abolicji długu studenckiego, ale wciąż jeszcze wiele możemy się dowiedzieć. Po drugie, odpowiedź na nasze pytanie zależy też od tego, czy spłata długu posłuży zbiorowemu dobru. Tutaj ważne jest zrozumienie funkcji, jaką długi studenckie pełnią w kontekście zmian zachodzących w finansowaniu uniwersytetów od lat 70. Wciąż rosnące obciążenie długiem studenckim (obecnie ponad bilion dolarów) było warunkiem umożliwiającym narzucanie stale rosnących opłat za studia w sektorze uniwersytetów publicznych oraz prywatnych uczelni „nie nastawionych na zysk”, a także finansowanie ekspansji uniwersytetów działających dla zysku. Taki rozwój wydarzeń doprowadził do korporatyzacji i prywatyzacji uniwersytetów z jednej strony, a z drugiej – do pogrążenia całego pokolenia w służbie za długi. Dlatego nie ma wątpliwości, że dla przywrócenia systemu uniwersyteckiego wolnego od opłat oraz dla uniknięcia dalszej polaryzacji społeczeństwa trzeba położyć kres obecnemu systemowi długu studenckiego. Po trzecie, odpowiedź zależy też od tego, czy edukacja i wiedza, za które studenci z kredytów mieli płacić, powinny być w ogóle towarem. To pytanie było w centrum debaty dotyczącej rozwoju uniwersytetów „nastawionych na zysk” oraz intensyfikacji wysiłków korporacji, by narzucić reżimy prawa własności intelektualnej na pracę akademicką. Ale sam status większości uniwersytetów (które są albo publiczne, albo prywatne, ale jednak mają działać „nie dla zysku”) i tradycyjne czasowe ograniczenia „prawa własności intelektualnej” (np. patenty dają monopol na sprzedaż wynalazku przez 20 lat) oznaczają, że mimo wysoce zorganizowanych i mocno finansowanych wysiłków, utowarowienie edukacji i wiedzy wciąż nie jest postrzegane jako uprawomocnione. Jeżeli większość uniwersytetów nie może czerpać zysków z edukacji, jaką zapewniają i wiedzy, którą upowszechniają, to dlaczego miałyby to zamiast nich robić pomocnicze instytucje finansowe? Odmowa spłaty długu studenckiego jest więc w gruncie rzeczy tak samo sprawiedliwa, jak odmowa zwrotu naładowanej broni oszalałemu przyjacielowi, który gotów jest zabijać, a potem popełnić samobójstwo. Odmowy takiej nie powinny odstraszać zastrzeżenia typu: „Czy anulowanie wszystkich długów studenckich nie byłoby niesprawiedliwe w stosunku do tych ludzi, którzy starali się spłacić swoje długie studenckie?” Jak ripostował David Graeber w swej znaczącej książce Debt. First 5000 years, argument ten jest równie niedorzeczny, jak twierdzenie, że niesprawiedliwością w stosunku do ofiary rozboju byłoby to, że jej lub jego sąsiedzi zostaliby od takiego rozboju oszczędzeni! ((D. Greaber, Debt. First 5000 years, Melville House, New York 2011. s. 389)) Platon by się zgodził.Przełożyli Piotr Kowzan i Małgorzata Zielińska