Książka Franka Rudy jest nietypową pozycją – skupia się w całości na, z pozoru marginalnym, zagadnieniu motłochu w Heglowskich Zasadach filozofii prawa. Skrupulatna lektura Hegla stanowi dla Rudy przyczynek do rozważań nad złożonością problemu, jakim jest relacja między polityczną teorią i praktyką. Motłoch, któremu Hegel poświęca zaledwie kilka paragrafów swojego dzieła, jest w Hegel’s Rabble pryzmatem pozwalającym na złożoną i wielowątkową materialistyczną krytykę myśli Hegla. Przedstawiany jest jako pęknięcie w teorii, poprzez które do systemu filozoficznego wdziera się praktyczny wymiar życia społecznego, zaburzający logikę całego systemu. Przeniknięcie rzeczywistości funkcjonowania społeczeństwa do teorii, którą ta może tylko opisać, ale nie uzasadnić, jest jednocześnie interpretowane jako pojawienie się konieczności przemyślenia podstawowych pojęć takich jak sprawiedliwość, równość i wolność. Dlatego też według Rudy w miejscu, w którym ponosi klęskę teoria Hegla, pojawia się nowa myśl, myśl Marksa.
W Zasadach filozofii prawa motłoch powstaje na styku społeczeństwa obywatelskiego i państwa. Dla Hegla społeczeństwo obywatelskie jest sferą jednostkowości rządzoną przez rozsądek. Głównym celem funkcjonowania jego członków ma być realizacja arbitralnych pragnień. Krótko mówiąc, jest ono sferą, w której poprzez własną pracę i wymianę dóbr jednostki zyskują możliwość zaspokajania różnorodnych, zindywidualizowanych potrzeb. Sam Hegel zauważa jednak, że w nowoczesnych społeczeństwach ciągłemu pomnażaniu się potrzeb towarzyszy dynamiczny rozwój produkcji. W efekcie dochodzi do postępującego polaryzowania się wspólnoty, która zgodnie z Heglowskimi określeniami miałaby być „drugą rodziną” – z jednej strony następuje gromadzenie dóbr, z drugiej natomiast szybkie ubożenie mas tracących źródło utrzymania. Mechanizm ten wytwarza biedotę, która zachowując potrzeby wspólne wszystkim członkom społeczeństwa obywatelskiego, jednocześnie zostaje pozbawiona możliwości ich zaspokojenia.
Stan ubóstwa nie jest jednak równoznaczny z pojawieniem się motłochu. Według Hegla motłoch wytwarza się sam poprzez utratę przyzwyczajenia do pracy oraz brak poczucia prawa i porządku. Ruda polemizuje z tym stwierdzeniem, wykazując, że samo społeczeństwo obywatelskie generuje przepełniony resentymentem motłoch. Aby jednostka mogła zostać uznana za równoprawny podmiot społeczeństwa obywatelskiego, musi spełnić dwa powiązane ze sobą warunki: utrzymywać się z własnej pracy i posiadać własność. Problem z biedotą polega na tym, że nie jest ona w stanie spełnić żadnego z nich. Co więcej, nie istnieją również odgórne metody rozwiązania problemu ubóstwa. W Zasadach filozofii prawa Hegel przedstawia potencjalne środki, takie jak redystrybucja dóbr oparta na systemie podatkowym, dobroczynność czy zarządzanie produkcją i populacją przez policję w celu zwiększania dobrobytu państwa jako całości. Każdy z nich neguje jednak podstawową zasadę społeczeństwa obywatelskiego, czyli wolność. Sprzeczność między logiką Heglowskiego społeczeństwa obywatelskiego a działaniem jego instytucji sprawia, że nie jest ono zdolne sprostać swoim ideałom i wciąż generuje zewnętrzny wobec siebie motłoch, którego jedyną strategią przetrwania jest podważanie istniejącego porządku.
Subwersywna pozycja motłochu stanowi zagrożenie nie tylko dla społeczeństwa obywatelskiego i państwa. Według Rudy sprzężenie tych dwóch elementów w filozofii Heglowskiej sprawia, że bycie uznanym za członka społeczeństwa obywatelskiego jest przesłanką uznania za równorzędny podmiot prawa i za obywatela. Ustanowienie prawa własności jako podstawy porządku prawnego sprawia, że biedota traci możliwości partycypacji w życiu politycznym. Argumentacja z Hegel’s Rabble zmierza do tego, by pokazać, że takie założenia mają konsekwencje dla całej teorii państwa, z którymi Hegel nie do końca jest się w stanie uporać. Mimo licznych koncepcji ponownego włączenia motłochu w organizm państwowy pozostaje on niezróżnicowaną masą, która funkcjonuje na obrzeżach ładu prawno-politycznego i wymyka się władzy. Wielość, która niczego nie wymaga od społeczeństwa obywatelskiego i państwa, jednocześnie odrzucając związane z nimi obowiązki i formy zaangażowania, pozostaje widmem, które wciąż kwestionuje rozumność i racjonalność przedstawionego przez Hegla państwa.
Wszystkie te spostrzeżenia prowadzą autora do ambiwalentnych wniosków. Z jednej strony stwierdza on, być może zbyt pompatycznie, że motłoch jest świadectwem niemożliwości teorii Hegla. Z drugiej jednak pokazuje, że niewątpliwą zasługą Zasad filozofii prawa jest ukazanie miejsca, w którym powstaje nowe, uniwersalne i równościowe żądanie sprawiedliwości. Wielka szkoda, że Ruda skupiając się na krytyce Hegla, niedostatecznie podkreśla jego zasługi w naszkicowaniu sprzeczności tkwiących w nowoczesnym państwie, poprzestając na kilku porozrzucanych po książce uwagach. Niewątpliwie wątkiem, który domagałby się szerszego rozwinięcia jest rola, jaką odgrywa w Heglowskiej teorii ekonomia polityczna. Dla Hegla bowiem społeczeństwo obywatelskie, w przeciwieństwie do państwa, nie jest sferą rozumności, lecz rozsądku, którego działanie można opisać dzięki prostym zasadom wyodrębnionym przez ekonomię polityczną. Hegel w przeciwieństwie do klasyków myśli liberalnej nie podziela jednak wiary w niewidzialną rękę rynku i wskazuje na konieczność istnienia rozumu urządzającego w postaci państwa. Pojawienia się apaństwowego motłochu, wielości, która wykracza poza porządek polityczny, nie można sprowadzić do pomyłki Hegla. Jest ono raczej zwiastunem momentu uwolnienia się społeczeństwa obywatelskiego od wszelkich ograniczeń ze strony państwa, który będzie zarazem ostatnim momentem istnienia państwowego rozumu urządzającego.
Rozdzielenie się społeczeństwa obywatelskiego i państwa, rozłam między bourgeois a citoyen w nowoczesności sprawiają, że filozofia Hegla przedstawiona w Hegel’s Rabble jest faktycznie sową Minerwy wylatującą o zmierzchu. Klęska logiki administrującego i racjonalnego państwa, której świadectwem jest istnienie motłochu, to zarazem punkt wyjścia nowej wizji polityki i filozoficznej rewolucji, której wyrazicielem jest według Rudy Marks. Książka przedstawia interesującą i oryginalną interpretację wpływu Hegla na młodego Marksa, odchodzącą od kliszy „postawienia Heglowskiej dialektyki z powrotem na nogach”. Skupia się ona wyłącznie na tym, jak Marks reinterpretuje motłoch, czyniąc go tym samym materialistycznym punktem wyjścia swojej krytyki istniejącego porządku. Hegel’s Rabble obrazuje to, co może oznaczać Marksowski postulat niepoprzestawania przez filozofów na opisywaniu świata, lecz zmienianiu go – motłoch, który dla Hegla jest problematycznym produktem społeczeństwa obywatelskiego pozostającym na uboczu teorii, dla Marksa staje się proletariatem – uniwersalnym nośnikiem postulatu równości, soczewką umożliwiającą dostrzeżenie bardziej sprawiedliwego i inkluzywnego porządku.
O ile jednak teza o związku między Heglowskim motłochem i proletariatem młodego Marksa nie budzi większych zastrzeżeń, o tyle wprowadzone przez autora pojęcie „bogatego motłochu” wydaje się mocno problematyczne. Zdaniem Rudy w filozofii Hegla można znaleźć trop wskazujący na istnienie bogatego motłochu, podobnie apaństwowego jak ubogi i dokonującego aktu wyłączenia się poprzez dobrowolne wyjście poza więzi społeczeństwa i państwa. O ile jednak biedota jest ograniczona koniecznościami życiowymi i skazana na wykluczenie przez działanie systemu ekonomicznego, o tyle bogaty motłoch dobrowolnie rezygnuje z uznania na poziomie społeczeństwa i płynących z niego korzyści, przedkładając nad nie swój zysk. Posiadanie kapitału stanowi legitymację pozwalającą na wykroczenie poza porządek prawno-polityczny. Zdaniem autora zastąpienie przez Marksa ubogiego motłochu proletariatem uwidacznia, że to właśnie do bogatego motłochu stosują się Heglowskie zarzuty ograniczenia do subiektywnego interesu i jednostkowej perspektywy. Autor Hegel’s Rabble nie dostarcza jednak dostatecznego uzasadnienia dla takiego zabiegu. Nie przedstawia żadnej wartości z punktu widzenia krytyki systemu ekonomicznego i analizy roli posiadaczy własności w wytwarzaniu się nierówności. Ruda zapomina wspomnieć, że bycie ponad prawem może oznaczać wpływanie na nie i wykorzystywanie go dla własnych interesów, a tym samym pomija również dorobek młodego Marksa w zakresie badania wpływu klas uprzywilejowanych społeczeństwa obywatelskiego na państwo i jego funkcjonowanie. Jedyny dostrzegalny walor to walor publicystyczny – dzięki temu utożsamieniu Ruda może dokonać moralnej krytyki zepsutych kapitalistów.
Być może Hegel’s Rabble nie jest, jak szumnie zapowiada w przedmowie Slavoj Žižek „klasykiem”, który wciąga czytelnika w „kłębowisko kryjące się za »marginalnym« zagadnieniem motłochu” i który pozwala wkroczyć w „domenę prawdziwego myślenia”, nie można jednak odmówić książce wartości jako pozycji oryginalnej, łączącej wątki z zakresu historii filozofii z refleksją nad współczesnością. Prawdopodobnie nieprzekonanych do Hegla nie przekona, lecz wątek przejścia od filozofii Heglowskiej do teorii Marksa stanowi punkt godny uwagi dla każdego zainteresowanego genezą teorii autora Kapitału. Hegel’s Rabble przedstawia wyzwanie, jakie stawia zarówno przed lewicową praktyką, jak i teorią problem motłochu i jego podmiotowości politycznej.
Anna Piekarska